Sprawa przekazania skarbu rumuńskiego do Moskwy w czasie pierwszej wojny światowej pozostaje jednym z wciąż niezamkniętych rozdziałów współczesnej historii. Wszystko zaczęło się jesienią 1916 r., gdy Rumunia podjęła decyzję o przystąpieniu do wojny. W początkowej fazie walk militarni przeciwnicy, czyli wojska niemieckie, austro-węgierskie i bułgarskie, zdołali zająć południe kraju, a armia rumuńska, dwór królewski i elita polityczna wycofały się do Jassów w Mołdawii. Obawa przed pełną okupacją kraju podsunęła rządowi myśl o wysłaniu skarbu narodowego do Moskwy, stolicy Rosji carskiej, będącej wtedy sojusznikiem. Nie był to żaden historyczny precedens – w chwilach nieszczęść również inne kraje powierzały zaprzyjaźnionym krajom ościennym cenne dobra na przechowanie.
Rumuńsko-rosyjski protokół dotyczący wysłania skarbu do Moskwy został podpisany w połowie grudnia 1916 r. W ogólnych zarysach ten cenny transport obejmował 93,4 ton złota (w sztabach i monetach) należące do Banku Narodowego Rumunii oraz banków prywatnych, przedsiębiorstw i osób fizycznych. W skład skarbu wchodziły też zabytkowe dzieła sztuki: 1350 obrazów, dokumenty, manuskrypty, zbiory z prywatnych kolekcji, cenne naczynia liturgiczne, archiwa i inne wartościowe rzeczy. Tą samą drogą odjechały również dwie skrzynie z biżuterią królowej Marii. W sumie wyekspediowano koleją dwa transporty: najpierw w grudniu 1916 r. 17 wagonów o wartości 314 mln lei w złocie, a potem w lipcu 1917 r. 24 wagony o wartości 1,6 mld lei w złocie. Tak więc łącznie było to 41 wagonów o ówczesnej wartości 2 mld lei w złocie.
Niestety w Rosji w 1917 r. wybuchła rewolucja i komuniści pod wodzą Lenina potraktowali skarb rumuński jako łup wojenny. Po wielu latach starań dopiero w 1935 r. Rumunii udało się odzyskać przynajmniej dzieła sztuki.