William McKinley (1843–1901)
William McKinley. Jego imię Trump chce przywrócić najwyższej górze Ameryki
Wyborczy słuch. „Równie dobrze mógłbym ustawić trapez na trawniku i rywalizować z profesjonalnym sportowcem” – oznajmił współpracownikom William McKinley, kiedy w 1896 r. namawiali go, by wzorem demokraty Williama J. Bryana ruszył pociągiem po USA i pozyskiwał głosy wyborców. Bryan potrafił wygłaszać porywające przemówienia, a kandydat republikanów McKinley wiedział, że jest marnym mówcą. Za to potrafił słuchać. Wytrzymał presję otoczenia i kampanię prowadził na ganku swego domu w Canton (Ohio). Codziennie poza niedzielami przyjmował od świtu do zmierzchu gości. A ci ciągnęli sznurem od dworca kolejowego do posesji przy North Market Street. Gospodarz zaś częściej słuchał, niż przemawiał.
Na koniec Amerykanie poszli głosować i 51 proc. oddało głos na człowieka, który nie ruszył się z domu. „Była to, jak się okazało, genialna strategia. Kampania McKinleya stała się legendą w amerykańskiej historii politycznej” – zauważa w książce: „Realigning America: McKinley, Bryan and the Remarkable Election of 1896” R. Hal Williams.
Weteran wojny secesyjnej. Spośród dziewięciorga dzieci Williama McKinleya seniora William junior przyszedł na świat jako siódme. Jego ojciec zbudował w Canton odlewnię żelaza i dzięki niej dorobił się majątku, zaś żona Nancy Allison Campbell zajmowała się prowadzeniem domu. Oboje byli pobożnymi metodystami i tak wychowali dzieci. Zadbali też o ich wykształcenie. William junior zdążył ukończyć college w Meadville w Pensylwanii i rozpocząć studia na University of Mount Union, gdy wybuchła wojna domowa. Jak przystało na zwolennika Unii, w czerwcu 1861 r. zgłosił się na ochotnika do 23. pułku piechoty Ohio. Służył w armii Północy przez całą wojnę secesyjną, awansując do rangi majora.