Pomocnik Historyczny

John Adams (1735–1826)

John Adams John Adams Smithsonian American Art Museum
2. prezydent 1797–1801, Partia Federalistyczna.

Obrońca Anglików. Nie mieści się w lukrowanej legendzie o innych ojcach założycielach. Oni mają pomniki, on zasługi. I charakter.

Wszystko zaczęło się od masakry bostońskiej – nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale i dla Johna Adamsa. W marcu 1770 r. tłum kolonistów ruszył na siedzibę Giełdy Królewskiej, gdzie właśnie debatowano nad nowymi cłami nałożonymi przez Londyn na amerykańskich poddanych. Atakujący zaczęli rzucać różnymi przedmiotami w żołnierzy brytyjskich pilnujących wejścia do budynku. Mimo rozkazu „Nie strzelać” kilku puściły nerwy. Zginęło pięciu kolonistów, byli ranni. Później amerykańska propaganda zrobi z tego wydarzenia masakrę, która stanie się jednym z mitów założycielskich USA.

Koloniści schwytali potem brytyjskich żołnierzy i postawili przed sądem pod zarzutem morderstwa. Przez wiele dni w Bostonie nie znalazł się ani jeden adwokat, który chciałby ich bronić, choć sprawa była ewidentnie naciągana. W końcu zgłosił się młody prawnik John Adams. Mimo przedrewolucyjnej atmosfery udało mu się wybronić niemal wszystkich Brytyjczyków, wskazując – zgodnie z faktami – że działali oni w samoobronie. To na wiele lat zablokowało karierę Adamsowi, był wyszydzany na ulicach, nazywano go zdrajcą. W ogóle nie pasował do roli, jaka niedługo będzie mu dana – jednego z ojców założycieli i prezydenta USA.

Adams był niskim, tęgim obywatelem Nowej Anglii. Straszną gadułą. Jego wrogowie twierdzili, że miewał „napady złości” lub „był w zasadzie szalony”. Nawet żona Abigail przyznawała, że bywał drażliwy (chociaż określiła to jako jego jedyną wadę). Przyłączył się do amerykańskiej rewolucji, aby walczyć nie o niepodległość, ale o swoje prawa jako „urodzonego Anglika”, jak sam mówił o sobie – nie chciał być obywatelem angielskim drugiej kategorii.

Pomocnik Historyczny „Poczet prezydentów USA” (100226) z dnia 14.10.2024; Poczet Prezydentów; s. 20
Reklama