Nie chciał być dyktatorem. Przez całą karierę polityczną przybierał pozę milczącego, zdystansowanego obserwatora, a nie aktywnego polityka. I wygrał, milcząc. „Chcę być dyktatorem przez jeden dzień” – oświadczył starający się o reelekcję były prezydent Donald Trump w grudniu 2023 r. Też w grudniu, tyle że 1783 r., gen. George Washington pokornie poinformował Kongres, że nie chce być dyktatorem – nawet na chwilę. Tamten dzień, w którym zwycięski wódz w wojnie o niepodległość USA dobrowolnie oddał kontrolę nad armią komisji wojskowej Kongresu, jest przez wielu amerykańskich historyków uważany za najważniejsze wydarzenie w historii Ameryki.
Julian Ursyn Niemcewicz, który osobiście poznał Washingtona, napisał: „Oddanie władzy jest w obecnych czasach czymś nowym albo raczej nieznanym”. A niedawny arcywróg generała, brytyjski król Jerzy III, w reakcji na rezygnację Washingtona nazwał go „największym człowiekiem na świecie”. Warto pamiętać, że mniej więcej w tym samym czasie południowoamerykański rewolucjonista Simón Bolívar obalił hiszpańskie rządy i przejął władzę dyktatorską w Peru i Wenezueli. Jego haitański odpowiednik, Jean-Jacques Dessalines, wyzwolił swoją wyspę, potem jego generałowie mianowali go cesarzem. Napoleon Bonaparte zaprzepaścił ideały rewolucji francuskiej, wynosząc się do godności cesarza. Już na wygnaniu zgorzkniały i pokonany Napoleon miał powiedzieć: „Chcieli, żebym był drugim Washingtonem”.
Historia pełna jest opowieści o zwycięskich wodzach, którzy zostali dyktatorami, żeby wymienić jeszcze Juliusza Cezara czy Olivera Cromwella.
Dowódca Armii Kontynentalnej. Washington nie był malowanym generałem (choć nie był też wybitnym dowódcą).