Pomocnik Historyczny

Kobieca twarz powstania

Jak się ukryć przed bombami i zwierzęcą przemocą. Kobieca twarz powstania

Sanitariuszki z noszami na Jaworzyńskiej. Sanitariuszki z noszami na Jaworzyńskiej. Wydawnictwo ZNAK
Dla mężczyzn powstanie to głównie walka. Dla kobiet to troska o bliskich, zdobycie jedzenia dla dzieci, ukrycie się przed bombami lub zwierzęcą przemocą okupantów i mętów. A także rola sanitariuszek i łączniczek w szeregach AK.

Amputacja na Żoliborzu. Sanitariuszki AK przed wybuchem bitwy przechodziły tylko teoretyczne przeszkolenie. Jak udzielać pomocy rannym, jak ratować ludzkie życie uczyły się na rysunkach i podręcznikach anatomii. Zupełnie nie były przygotowane na to, co miały zobaczyć. A więc straszliwe rany od szrapneli, urwane kończyny, krew i wypływające wnętrzności.

„Miałam do dyspozycji gońca, chłopca o pseudonimie Fred – wspomina Janina Rożecka, sanitariuszka z powstańczego szpitala na Żoliborzu. – Wyglądał na 11, może 12 lat. Mały chłopaczek, typowy zawadiaka z Marymontu. Przynosił mi a to pomidora, a to jabłko, a to gruszkę zerwaną z jakiegoś sadu czy ogródka.

Dora, jak się skończy wojna, a ja dorosnę, to się z tobą ożenię – powtarzał przy każdej okazji. A ja śmiałam się i oczywiście mu przytakiwałam. Niestety, moim pierwszym rannym był właśnie ten chłopiec. Gdy dowiedziałam się, że go trafili, natychmiast do niego pobiegłam. Po drodze zatrzymał mnie lekarz: Tu nie ma czego zbierać – powiedział. Wszystko ma na wierzchu, krew leje się z niego wiadrami. Cud, że w ogóle jest jeszcze przytomny.

Fred pojękiwał cichutko, i pytał się mnie, czy będzie żyć. A ja siedziałam przy nim, trzymałam go za rękę, i zapewniałam go, że tak. Że przecież musi dorosnąć i się ze mną ożenić. Mieliśmy przecież naszą umowę. Byłam cała we krwi. Tak się z niego lało, że krew przesączała się przez materac na podłogę. Głaskałam go po główce. Łzy płynęły mi ciurkiem, ale on już tego nie widział”.

Janina Rożecka, w powstaniu sanitariuszka na Żoliborzu.Wydawnictwo ZNAKJanina Rożecka, w powstaniu sanitariuszka na Żoliborzu.

Wkrótce takie przeżycia stały się dla niej codziennością. Szpital zapełniał się rannymi, pracowała bez przerwy dzień i noc. Bez znieczulenia trzeba było przeprowadzać operacje. Pewnego dnia przyniesiono do szpitala chłopaka, który był ranny w nogę.

Pomocnik Historyczny „Powstanie Warszawskie 1944” (100223) z dnia 22.07.2024; Powstanie; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Kobieca twarz powstania"
Reklama