Indira Gandhi (1917–84), premier Indii
Indira Gandhi. Premier Indii zabita przez sikhów
Była środa. Około godz. 9.00 rano premier Indii, ubrana w szafranowe sari, 66-letnia Indira Gandhi ucałowała na pożegnanie mieszkające z nią wnuki, Priyankę i Rahula, po czym wyszła ze swojej rezydencji przy Safdarjung Road 1 w Nowym Delhi. Pierwszym spotkaniem tego dnia miał być wywiad dla irlandzkiej telewizji, to kilkaset metrów spaceru przez ogrody otaczające budynki rządowe. Teren ochraniało 50 starannie dobranych strażników z indyjsko-tybetańskich sił granicznych, zmianę rozpoczęli o godz. 7.00. Szefowej rządu towarzyszyło kilka osób, m.in. jej sekretarz, osobisty ochroniarz i policjant niosący parasol przeciwsłoneczny, podręczne dokumenty i torebkę. Gandhi chodziła dziarskim marszem, na tyle szybko, że świta musiała się starać, by dotrzymać jej kroku.
Po pokonaniu mniej więcej dwóch trzecich dystansu grupa dotarła do zielonej budki i ażurowej furtki pilnowanej przez dwóch strażników w turbanach. Jednego z nich Gandhi dobrze znała. Beant Singh uchodził za jej ulubieńca, ochraniał ją jeszcze w latach 70. Później polityczka była w opozycji, na ten czas Beanta przeniesiono do stołecznej policji. Do bezpośredniego otoczenia premier trafił po jej powrocie do władzy. Drugim pełniącym służbę przy furce był Satwant Singh, nowicjusz z kilkunastomiesięcznym stażem. Gandhi ich powitała. Beant podniósł rękę. Osoby towarzyszące premier uznały w pierwszej chwili, że chciał zasalutować. Trzymał jednak rewolwer kalibru .38. Pierwsze strzały padły o godz. 9.08.
Premier upadła na wąską alejkę. Satwant Singh otworzył ogień do leżącej z pistoletu maszynowego Sten. Wystrzelił cały magazynek, 25 nabojów; 16 z nich trafiło ofiarę. Następnie napastnicy odłożyli broń na ziemię. Beant miał powiedzieć: „Zrobiłem, co musiałem. Wiecie, co macie robić”. Został zastrzelony.