Policzek dla władzy. 11 października 1983 r. władze PRL wysłały oficjalny protest przeciwko przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie. Był to drugi tego rodzaju przypadek w historii nagrody. Pierwszy miał miejsce w 1935 r., kiedy III Rzesza zaprotestowała przeciwko uhonorowaniu więzionego w obozie koncentracyjnym pisarza Carla von Ossietzky’ego. Wyróżnienie przewodniczącego NSZZ Solidarność (związku zawieszonego po wprowadzeniu stanu wojennego, a po kilku miesiącach zdelegalizowanego) pokojowym Noblem było dla przywódców PRL klęską. Zareagowali nerwowo.
Jak alarmował we wrześniu 1982 r. dyrektor Departamentu I MSW (wywiadu) Fabian Dmowski, „zainicjowana przez środowiska wrogiej emigracji politycznej kampania na rzecz przyznania L. Wałęsie pokojowej nagrody Nobla zyskuje poparcie niektórych prawicowych kół na Zachodzie i organizacji prezentujących zdecydowanie antypolskie stanowisko”. Pod wpływem tego typu informacji władze PRL podjęły działania oficjalne (kanałami Ministerstwa Spraw Zagranicznych), jak i nieoficjalne (tajne – realizowane głównie przez Służbę Bezpieczeństwa), by nie dopuścić do przyznania Nobla Wałęsie.
Działania SB. W ramach operacji prowadzonych przez SB przeciwko Wałęsie kolportowano na Zachodzie – co najmniej od stycznia 1982 r., czyli zdecydowanie wcześniej niż w kraju – fałszywki, których celem było rzucenie na niego podejrzenia o współpracę z SB pod koniec lat 70. i na początku lat 80. Podszyto się przy tym pod małą francuską partyjkę (PCRml – Komunistyczną Partię Rewolucyjną), która wspierała Solidarność, a działalność zakończyła rok wcześniej. W ulotce spreparowanej przez polskie służby, a sygnowanej rzekomo przez PCRml napisano, że Wałęsa „jest konfidentem policji, człowiekiem, który zdradził swą klasę i interesy całego narodu polskiego”, a „swą krecią robotę” kontynuował również po powstaniu związku, na którego czele stanął.