Upadek staropolskiej sztuki wojennej. Rzeczpospolita po traktacie karłowickim w 1699 r. wychodziła z wojny z Turcją jako zwycięskie mocarstwo środkowo-wschodniej Europy, odzyskując utracone w 1672 r. Podole wraz z Kamieńcem Podolskim. (Co prawda niepomiernie większe zyski odnotowały państwa wchodzące w skład Ligi Świętej na czele z Austrią). Jednak już pierwsze lata wojny ze Szwecją obnażyły słabość armii polsko-litewskiej, a triumfy Jana III Sobieskiego pod Chocimiem (1673 r.) oraz Wiedniem (1683 r.) poszły w zapomnienie. Przegrana w batalii pod Kliszowem (19 lipca 1702 r.) sił polsko-saskich ze Szwedami ukazała brak ich współdziałania, a wycofanie z pola walki oddziałów polskich przez hetmana wielkiego koronnego Hieronima Lubomirskiego doprowadziło do klęski Augusta II.
Wielka wojna północna (1700–21) ukazała w pełni wszystkie mankamenty sił zbrojnych Rzeczpospolitej, a przyczyny takiego stanu tkwiły w epoce wcześniejszej. Do nich zaliczymy skromny budżet, jaki przeznaczano na obronność Rzeczpospolitej (ok. 10–11 mln zł), wadliwy system skarbowo-wojskowy, anachroniczną strukturę sił zbrojnych i wreszcie zacofanie technologiczne wojska. Zredukowany komput (stan liczebny) armii koronnej w 1699 r. wynosił zaledwie 18 250 żołnierzy i można go porównać z siłami zbrojnymi Danii, która w tym okresie miała ich ok. 22 tys. Szwecja (tylko 1,25 mln mieszkańców) w przededniu wojny północnej wystawiała 76 tys. ludzi, a przed decydującym starciem z Rosją, biorąc pod uwagę także załogi w twierdzach, ok. 115 tys.
Ponadto w nową epokę wchodziła Rzeczpospolita z olbrzymim długiem wobec wojska będącego w służbie jeszcze w schyłkowym okresie panowania Jana III, przekraczającym 20 mln zł. Jednocześnie struktura armii koronnej nie ulegała zmianom od połowy XVII w.