François Villon (1431/32–po 1463). Naprawdę nazywał się François de Montcorbier lub François des Loges, a Villon przyjął od nazwiska krewnego i opiekuna. Był pierwszym poetą francuskim w nowożytnym znaczeniu i jednocześnie włóczęgą, bandytą, sutenerem, złodziejem, który część życia spędził w więzieniach i cudem uniknął szubienicy. W przerwach między napadami napisał „Mały testament”, utwór satyryczny. Nie przestawał tworzyć nawet w więzieniach, skąd przesyłał przyjaciołom swoje utwory. Dzięki amnestii w końcu mógł wrócić do Paryża, gdzie napisał „Wielki testament”, w którym zamknął „całą werwę paryskiego ulicznika i melancholię przedwcześnie zmarniałego tułacza” – jak napisał Tadeusz Boy-Żeleński, jego znakomity tłumacz. Villon starym formom nadawał nowy kształt, wypełniał je sobą – tworzył namiętną spowiedź życia. Jego ulubionym gatunkiem była ballada – chętnie wykonywali je rozmaicie artyści, od Brassensa i Okudżawy po Maleńczuka. Szczególnie znana jest „Ballada o paniach minionego czasu”, ze słynnym cytatem: „Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!”.
Michel de Montaigne (1533–92). Był dzieckiem swojej epoki, a jednocześnie ją wyprzedzał. Łacinę poznał przed językiem francuskim. Ojciec przeznaczył go do kariery urzędniczej, został więc sędzią w trybunale, ale to nie było spełnienie marzeń. Musiał się wtedy napatrzeć na procesy heretyków, co znalazło odbicie w późniejszych wywodach o tolerancji. W wieku lat 38 udało mu się wrócić w domowe zacisze – przez 9 lat pisał dwie pierwsze księgi „Prób”. Nie udało mu się całkiem uciec od życia publicznego, bo wybrano go, podobnie jak jego ojca, na mera Bordeaux i był nim przez dwie kadencje.