Odkrywcy i fałszerze. Początek obecności człowieka na kontynencie północnoamerykańskim pozostaje w sferze domysłów. Archeolodzy lokują go w szerokim przedziale od 40 tys. do 15 tys. lat p.n.e. Najstarsze zachowane kopce ziemne, mające zapewne znaczenie religijne, pochodzą z mniej więcej połowy siódmego tysiąclecia p.n.e., dość powszechnie uważa się też, że doszło nie do jednej, lecz kilku fal migracyjnych na kontynent. Z tego powodu Indianie amerykańscy, określani obecnie mianem native American, rdzennych Amerykanów, mogli w istocie wyprzeć z kontynentu jego poprzednich mieszkańców.
Natomiast Europejczycy zagościli na nim po raz pierwszy zapewne pod koniec I tysiąclecia, gdy wikingowie pod wodzą Leifa Ericssona na krótko przebywali na obszarze nazwanym później Nową Fundlandią. Historia kolejnych wypraw europejskich na kontynent północnoamerykański nigdy zapewne nie zostanie ostatecznie ustalona, a próby jej odkrycia zakłócane są dodatkowo licznymi fałszerstwami. Najbardziej znane z nich to odkryty w 1898 r. tzw. Kamień z Kensington, na którym znajduje się runiczny zapis, powstały jakoby ok. 500 lat wcześniej. Został on szybko odczytany i traktuje o wizycie Gotów (Szwedów) i Norwegów w 1362 r., ale większość lingwistów jest zdania, że posłużono się znacznie późniejszą wersją języka niż ta, która występuje w innych znanych zapisach z XIV w.
Drugie zdarzenie dotyczy Głazu z Dighton, usytuowanego w pobliżu atlantyckiego wybrzeża Massachusetts. Znajdują się na nim rozmaite znaki (litery?), ale także zarysowania i uszczerbki, wskutek czego każdy z badaczy widzi zupełnie inne napisy w zależności od tego, które rysy uwzględnia, a które pomija jako naturalne uszkodzenia.
Uważany za odkrywcę Ameryki Krzysztof Kolumb dopłynął jedynie do wysp Bahama, a pierwszym Europejczykiem doby współczesnej, który postawił nogę na kontynencie, stał się zapewne w 1497 r.