Pomocnik Historyczny

Prolog: Herbatka bostońska

Herbatka bostońska: początek rewolucji

„Boston Tea Party” – niszczenie ładunków herbaty w porcie bostońskim, 16 grudnia 1773 r.; grafika z XVIII w. „Boston Tea Party” – niszczenie ładunków herbaty w porcie bostońskim, 16 grudnia 1773 r.; grafika z XVIII w. Corbis
To nie była zwykła herbata. Zapakowana w ciężkie, ponadstukilogramowe skrzynie zapełniłaby dziś ponad 18 mln torebek do zaparzania. Późną jesienią 1773 r. ten 45-tonowy ładunek wystarczył jednak, aby wywołać rewolucję.
Karykatura Thomasa Hutchinsona, ostatniego angielskiego gubernatora Massachusetts, zamieszczona w „Massachusetts Calendar”, 1774 r.BEW Karykatura Thomasa Hutchinsona, ostatniego angielskiego gubernatora Massachusetts, zamieszczona w „Massachusetts Calendar”, 1774 r.

1.

Co do pochodzenia herbaty, konkurują dwie wersje. Według pierwszej do Bostonu w stanie Massachusetts przypłynęła prosto z Chin. Kompania Wschodnioindyjska prowadziła tam rozległe interesy, a herbata była często dodatkiem do handlu opium. Nazywała się Bohea, rosła wyłącznie na zboczach niewysokich, ale stromych gór Wuyi, na południowym wschodzie kraju.

Według drugiej wersji skrzynie wraz z zawartością pochodziły ze składów najstarszej brytyjskiej firmy herbacianej Davison, Newman&Co., co by oznaczało, że do Bostonu dotarła mieszanka liści z Cejlonu i z indyjskiego regionu Dardżyling. Warzony z niej napój ma słodki aromat i zapadający w pamięć rześki smak. (Nie zdążyli się o tym przekonać XVIII-wieczni mieszkańcy Bostonu, ale bez problemu mogą to zrobić mieszkańcy Polski z 2022 r.; firma Davison, Newman&Co. pod zmienioną nazwą działa nadal i wspomnianą herbatę sprzedaje jako Boston Harbour Tea za jedyne 12,5 dol. od opakowania z 75 saszetkami, plus koszty przesyłki).

2.

Bostończycy nie poznali jej smaku, ale, jak zapisał naoczny świadek tamtych wydarzeń Thomas Melvill, „napełniła bostoński port zapachem rewolucji”. Jej rewolucyjność polegała na tym, że zjednoczyła kolonistów, choć wcześniej wyznaczała najgłębszą linię podziału – na wygranych i przegranych. Dla bogatych mieszkańców tego najważniejszego wówczas portu Ameryki, głównie handlarzy i wielorybników, była symbolem łączności z cywilizacją, z Brytanią. Rytuały, stroje i naczynia związane z piciem herbaty miały przypominać kolonistom, skąd przypłynęli, i oddzielać ich od pospólstwa, które – choć przybyło do Ameryki tą samą drogą – piło ją na stojąco, w drewnianych kubkach i – co najgorsze – łapczywie.

Mniej zasobna część mieszkańców Bostonu od początku odnosiła się do herbaty z dystansem.

Pomocnik Historyczny „Stany Zjednoczone Ameryki wydanie II” (100192) z dnia 21.02.2022; USA. Narodziny potęgi; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Prolog: Herbatka bostońska"
Reklama