Nieco dalej niż tysiąc kilometrów od wschodnich granic Polski toczy się konflikt zbrojny, który zebrał śmiertelne żniwo kilkunastu tysięcy ofiar. Rozpętana przez Rosję przeciwko Ukrainie wojna zdaje się nie mieć końca, choć od kilku lat nie przyciąga już znacznej uwagi mediów.
Specjalna operacja zmierzająca do oderwania Krymu od Ukrainy – stanowiąca odpowiedź na zwycięstwo rewolucji godności, czuli masowych protestów na kijowskim Majdanie (zima 2013/14) przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi (2010–14) – rozpoczęła się pod koniec lutego 2014 r. wraz z pojawieniem się na półwyspie tzw. zielonych ludzików (nieoznakowanych rosyjskich żołnierzy). Moskwa wykorzystała także siły Floty Czarnomorskiej oraz nieregularne ugrupowania paramilitarne. W nocy z 26 na 27 lutego 2014 r. doszło do przejęcia budynków rządu i parlamentu Republiki Autonomicznej Krymu, co stanowiło jednocześnie pierwszą odsłonę trwającego do dziś aktu agresji Rosji przeciwko Ukrainie.
Szereg zdarzeń następczych – tzw. referendum z 16 marca 2014 r. czy oficjalne włączenie Krymu w skład Federacji Rosyjskiej 21 marca 2014 r. – należy ocenić jako bezprawne, naruszające fundamentalne zasady prawa międzynarodowego wyrażone w Karcie Narodów Zjednoczonych, prawie zwyczajowym i ukraińsko-rosyjskich umowach dwustronnych. Chodzi przede wszystkim o zakaz agresji, zasadę suwerenności oraz integralności terytorialnej Ukrainy. Podobną ocenę wydarzeń zaprezentowały organizacje międzynarodowe, np. Zgromadzenie Ogólne ONZ, Unia Europejska i Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.
Wiosną 2014 r. wybuchł zbrojny konflikt na Donbasie, który spowodował utworzenie na terytorium Ukrainy dwóch samozwańczych quasi-państw – tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej.