Pobudka. Każdego ranka Elżbieta II jest budzona o godz. 7.30. Zadanie to należy do jej osobistego lokaja, który wchodzi do sypialni, aby odsłonić kotary w oknach oraz dostarczyć pierwszą filiżankę herbaty z mlekiem, bez cukru. Jej Wysokość od lat sypia sama. Do „rozłamu w królewskiej sypialni”, jak sytuację tę dekady temu nazwały media, miało dojść niedługo po koronacji. To właśnie wtedy w londyńskim „Evening Standard” zamieszczono informację o zamówieniu złożonym w jednym z lokalnych sklepów meblowych. Wygodne, pojedyncze łoże do jednej z komnat pałacu Buckingham nabył książę Edynburga. Ponoć pokłócił się z żoną, która za radą premiera Winstona Churchilla odmówiła włączenia do nazwy dynastii nazwiska męża (Mountbatten), a tym samym mieli go nie dziedziczyć potomkowie pary. Wykrzyczał słynne słowa: „Czy jestem tu tylko cholerną amebą?!”. Potem miał wyprowadzić się z małżeńskiej sypialni. Na dobre.
Fakt sypiania w pojedynkę lata później potwierdził Michael Fagan, który 9 lipca 1982 r. dokonał słynnego włamania do pałacu Buckingham. Brytyjczyk przez okno wślizgnął się do królewskiej rezydencji i natrafił na sypialnię monarchini. Niczym jej lokal, jakby nigdy nic rozsunął zasłony. Po latach opisał to w rozmowie z „The Independent”: „Łoże było podwójne, ale na pewno pokój jednoosobowy – spała tam sama. Jej koszula nocna miała nadruk »Liberty« [wolność] i sięgała do kolan. Nagle usiadła. Zastanawiałem się, co powiedzieć, a ona krzyknęła: »Wynoś się, wynoś!« i wyskoczyła z łóżka”. Zdezorientowana i przestraszona obecnością intruza wszczęła alarm.
Oficjalnym wytłumaczeniem oddzielnych sypialni przez lata była jednak wersja traktująca o tym, że książę Filip nawet zimą uwielbiał spać przy otwartym oknie.