Wojny i traumy
Jak Niemcy radzą sobie ze swoją przeszłością? Oczami polskiego historyka
Niemiecka katastrofa. Kiedy w połowie lat 40. XX w. Niemcy stanęły przed największą klęską w swoich dziejach, nestor ich historyków Friedrich Meinecke opublikował książkę „Niemiecka katastrofa” (1946). Odpowiedzialnością za dramat rozgrywający się na niemieckiej ziemi oskarżył militaryzmy pruski i niemiecki. Wzywał do radykalnego zerwania z ich gloryfikacją i opisywaniem zwycięskich wojen i kampanii. Politycznie wtórował mu późniejszy kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Konrad Adenauer, stwierdzając, że po 1945 r. militaryzm niemiecki stał się martwy.
Przez kilka następnych dekad to II wojna światowa stanowiła dla Niemców źródło traumy, wynikającej z odpowiedzialności za jej wywołanie. Z tego powodu znajdowała się w centrum zainteresowania historyków. Ostatnie lata przyniosły jednak ożywienie zainteresowania także innymi militarnymi konfliktami. Początkiem był powrót do historii Prus: najpierw głośna biografia Fryderyka II pióra Ingrid Mittenzwei, wydana w 1979 r. w Niemieckiej Republice Demokratycznej, a dwa lata później tzw. Wystawa Pruska w ówczesnym Berlinie Zachodnim. Od końca XX w. pretekstem były prawie wszystkie wielkie rocznice: w 1998 r. – pokoju westfalskiego, w 2013 r. – wojny wyzwoleńczej i bitwy narodów pod Lipskiem, w 2017 r. – reformacji i wojen religijnych, a w 2019 r. – I wojny światowej i traktatu wersalskiego.
Konflikty bardziej odległe w czasie, w odróżnieniu od II wojny światowej, już nie są, co zrozumiałe, źródłem traumy spowodowanej strachem, bólem i rozpaczą. Niemcy szukają w nich raczej odpowiedzi na pytanie, jaka była ich rola w Europie i na ile były to wojny niemieckie?
Wojny religijne
Wittenberga czy Augsburg. Kiedy doszło do zjednoczenia Niemiec w 1871 r.