Trudny do znalezienia początek. Trwa długi już spór o to, kiedy i gdzie rozpoczyna się historia Niemiec. Odpowiedź jest w istocie trudniejsza niż w wypadku pochodzącej z tego samego karolińskiego pnia Francji czy wyraźnie odrębnej i wyrosłej na młodszym gruncie słowiańskiej Polski. Nie brak historyków, którzy korzeni Rzeszy Niemieckiej szukają w Rzymie roku 800, gdy król Franków Karol Wielki otrzymał z rąk papieża koronę cesarską i zapowiedział „odnowę Cesarstwa Rzymskiego”. Tradycja karolińska jest pociągająca ze względu na rangę Karola, władcy niewątpliwie wybitnego, na dodatek nie tylko w polu, gdzie zatrzymał ekspansję mahometan, ale i w dziedzinie gospodarki oraz kultury. Problem w tym, że przyznawali się do niego również Francuzi, toczący z badaczami niemieckimi dość zabawną z dzisiejszej perspektywy, lecz dobrze zrozumiałą w kontekście budzenia się nacjonalizmów w Europie renesansu wojnę o tożsamość cesarza: Karl der Große czy Charlemagne? Ani jedna, ani druga, a na dodatek trzecia – rzymskość, zapewne w takim przemieszaniu, że nie dadzą się rozdzielić według naszych uproszczonych standardów.
Wśród innych ważnych dat dla narodzin Rzeszy Niemieckiej wymienia się 843 r., kiedy traktatem w Verdun następcy Karola podzielili się jego schedą i w rezultacie między Łabą a Renem powstało królestwo wschodniofrankijskie, zbliżone w sensie terytorialnym do Niemiec „właściwych” (Altdeutschland). Kamieniem milowym na drodze od imperium Franków do Rzeszy Niemieckiej był zapewne 911 r., gdy po wymarciu wschodniej linii dynastii miejscowi możni nie przekazali władzy Karolingom zachodnim, lecz zaoferowali ją księciu frankońskiemu Konradowi. Zerwanie tradycji karolińskiej mogło być wręcz fundamentem, na którym zrodziły się Niemcy.