Manewr, a nie siła ognia. Katastrofa, jaką dla armii niemieckiej był traktat wersalski, zarządzający jej rozbrojenie, nie była pierwszą, jaka się jej przydarzyła. W 1806 r., w podwójnej bitwie pod Jeną i Auerstadt Napoleon całkowicie rozbił armię pruską, a Murat – bezlitośnie ścigając jej resztki – zajmował bez problemu kolejne twierdze i prowincje. Powersalska armia niemiecka, podobnie jak w latach 1807–13 armia pruska, od razu zaczęła przygotowywać się do nowej wojny.
Gen. Hans von Seeckt, dowódca nowo utworzonej Reichswehry, powołał do życia 57 komisji i podkomisji, w których zatrudnienie znalazło ponad 500 oficerów (w tym 130 lotników). Dokładnie przeanalizowały one działania niemieckie i innych uczestników Wielkiej Wojny: od operacji górskich po obronę przeciwpancerną, od uzyskania panowania w powietrzu po zagadnienia logistyczne. Prawie dwuletnie prace zostały zakończone w 1921 r. opublikowaniem nowego regulaminu walki. Niemcy wierzyli – w przeciwieństwie do Francuzów – że głównym elementem walki zbrojnej jest manewr, a nie siła ognia.
Armia niemiecka przyjęła te założenia po bardzo zażartej dyskusji, do której zachęcał sam jej dowódca uważając, że krytyka służy doktrynie. W ciągu siedmiu lat dowodzenia Reichswehrą udało się von Seecktowi przekonać zdecydowaną większość kadry oficerskiej oraz polityków, że najlepszym rozwiązaniem problemów strategicznych dręczących Niemcy, w związku z ich centralną pozycją geograficzną na kontynencie europejskim, jest szukanie szybkiego rozstrzygnięcia militarnego z wykorzystaniem elitarnej i nowoczesnej armii kadrowej, posługującej się manewrem operacyjnym jako swoją główną bronią. Oczywiście Reichswehra w kształcie, jaki nadał jej traktat wersalski, nie byłaby w stanie osiągnąć jakiegokolwiek rozstrzygnięcia.