W poszukiwaniu tożsamości
Narody na drodze do własnej państwowości
Wieża Babel
Zanim w XVIII i XIX w. wielonarodowe mocarstwa oraz rodzące się państwa narodowe zaczęły upowszechniać swe języki urzędowe, oddziałując na ludność przy pomocy coraz bardziej masowego szkolnictwa, urzędów, wojska i sądów, Europa byłą czymś w rodzaju wieży Babel. Podróżni stykali się z tysiącami lokalnych gwar i dialektów, zwłaszcza na wschodzie kontynentu, gdzie ludność chłopska stanowiła na ogół ponad 80 proc. mieszkańców. Owe gwary i dialekty bywały płynne, jako że nikt ich nie próbował rejestrować i kodyfikować. Elity epoki feudalizmu używały na co dzień łaciny i francuskiego, a także tworzących się stopniowo lokalnych języków literackich. Ich przedstawiciele musieli też znać mowę swoich poddanych, żeby się z nimi porozumieć. Lud stykał się z językiem literackim głównie jako językiem modlitwy, szczególnie w krajach protestanckich, ponieważ Kościół katolicki w liturgii stosował łacinę.
Podboje, pokojowe osadnictwo i zjawiska asymilacyjne często powodowały, że panowie i włościanie należeli do różnych grup etnicznych. Szwedzcy arystokraci dominowali nad Finami, niemieccy znad Bałtyku – nad Estończykami i Łotyszami (ściślej biorąc, nad mieszkańcami tych ziem mówiącymi protofińskim, protoestońskim czy protołotewskim). Na wschodnich ziemiach dawnej Rzeczpospolitej polska szlachta i magnateria (niekiedy dość świeżo spolonizowana) korzystała w swych majątkach z przymusowej pracy przyszłych Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Na ziemiach Korony św. Stefana, od podboju madziarskiego w IX w., ukształtowały się węgierskojęzyczne elity, które władały zarówno swymi językowymi pobratymcami, jak i chłopami z etnosów słowackiego, ukraińskiego, rumuńskiego czy serbskiego. Do tego jeszcze niemal we wszystkich miastach tych krajów przeważali zajmujący się handlem i rzemiosłem mieszczanie niemieckojęzyczni i żydowscy.