„Jestem córką, a prócz tego i wnuczką, i siostrą, i małżonką najlepszych i najznakomitszych królów, i matką trzech królów i wielkiego księcia, i najczcigodniejszego kardynała, któram wreszcie urodziła, wychowała i wykształciła sześciu synów i tyle córek i z nimi często zasiadała do stołu ku szczególnemu wszystkich podziwowi i radości” – napisał w imieniu królowej Elżbiety anonimowy autor pedagogicznego traktaciku o wychowaniu królewicza, trafnie rozszyfrowując źródła jej autorytetu. Pozycję królewskiej małżonki budowała szlachetna krew płynąca w jej żyłach i wysokie parantele, jakie wnosiła mężowi w posagu. Potem, rodząc synów, stawała się naczyniem, poprzez które krew jej męża przelewała się w przyszłe pokolenia. Troskliwie pielęgnując ich w najmłodszych latach, dbała, by ich szlachetna natura nie została popsuta złymi wpływami i by w przyszłości okazali się godni tronu. Jej powodzenie, pozycja i rodzinne szczęście zależało od biologii i szczęśliwego macierzyństwa. A Elżbieta Rakuszanka rodziła synów. Dlatego zapisała się w historii jako wielka matka jagiellońskiej dynastii.
Na świat przyszła w 1436 r. w Wiedniu jako córka Albrechta V Habsburga, którego niebawem miano obrać królem Czech, Węgier i Niemiec (pan. 1438–39), oraz Elżbiety, jedynej córki cesarza Zygmunta Luksemburczyka. Najmłodsze lata spędziła pod opieką Heleny Kottanerin, dwórki i powierniczki królowej Elżbiety, kobiety bystrej i przedsiębiorczej (to ona na prośbę swej pani ukradła koronę św. Stefana, by wielkie insygnium koronacyjne Węgier nie dostało się w ręce Władysława Jagiellończyka). Kiedy Albrecht V umarł w 1439 r., królowa Elżbieta, uważająca się za naturalną dziedziczkę Czech i Węgier, wszystkie siły poświęciła na obronę praw swojego syna, Władysława zwanego Pogrobowcem, gdyż przyszedł na świat w kilka miesięcy po śmierci ojca.