Niepodległość w czasach zimnej wojny. U końca epoki zimnowojennej dekolonizacja Afryki co prawda dobiegła końca (niepodległość Namibii w 1990 r., upadek apartheidu w RPA w 1994 r.), niemniej kontynent znalazł się w poważnym kryzysie. Strategie rozwojowe suwerennych państw nie przyniosły spodziewanych rezultatów, a błędy popełniane przez afrykańskie elity uniemożliwiały realizację planów modernizacyjnych i podniesienie standardu życia mieszkańców.
Problemy gospodarcze i wynikająca stąd erozja systemów władzy sprzyjały ewolucji w kierunku autorytaryzmu. Wszystko to było wzmacniane klientystycznym charakterem relacji z wielkimi ówczesnej epoki – sojusz z którymś z mocarstw w ramach dwublokowego podziału świata miał gwarantować pomoc gospodarczą i wojskową, a tym samym stabilizować dany reżim polityczny, niezależnie od jego społecznej legitymizacji.
Państwa afrykańskie, stworzone w sposób sztuczny przez kolonialne mocarstwa, zróżnicowane pod względem etnicznym i religijnym, dziedziczące ogromny bagaż zapóźnień, uzależnione od zewnętrznej pomocy, próbujące się modernizować według obcych wzorców cywilizacyjnych, okazały się wyjątkowo podatne na oddziaływanie różnorodnych czynników destabilizujących.
Zakończenie zimnej wojny było więc okazją do odrzucenia negatywnych zjawisk. Sprzyjać temu mogła naturalna wymiana politycznych elit – pokolenie bojowników o niepodległość kontynentu z przyczyn biologicznych odchodziło w przeszłość. Dochodzili do głosu młodsi liderzy, dla których świadomość wyzwań stojących przed regionem, wynikających zarówno z dziedzictwa kolonializmu, jak i niepowodzeń pierwszego etapu po dekolonizacji, stała się punktem wyjścia do formułowania nowych programów politycznych. Wpisywano je niekiedy symbolicznie w początek nowego stulecia.