Nagrobek. Southampton, miasto portowe w południowej Anglii. 13 czerwca 1952 r. do nadbrzeża przybił, kończąc powrotny rejs, statek turystyczny z Południowej Afryki. Na ląd zeszła stewardesa Christine Granville i pociągiem udała się do Londynu, gdzie w hotelu Towarzystwa Pomocy Polakom Shelbourne wynajmowała pokój. Po dwóch dniach, wróciwszy wieczorem z miasta, spotkała w hallu znajomego ze statku, starszego stewarda, 41-letniego Dennisa Muldowneya, który uważał się za jej narzeczonego. Mężczyzna z kompleksem Otella – mawiała o nim do innych członków załogi. Muldowney, wyraźnie zdenerwowany, ponowił pytanie o ich wspólną przyszłość i zawołał: Nie zostawiaj mnie! Na zdecydowaną odpowiedź Christine, by dał jej wreszcie spokój, wyciągnął nóż i dwukrotnie dźgnął ją w pierś. (Nawet nie próbował uciekać; został później skazany na karę śmierci i powieszony).
Ostatnim człowiekiem, który na parę minut przed tragicznym wydarzeniem rozmawiał z Christine i odprowadził ją z polskiej kawiarenki Marynka do hotelu, był Stanisław Mackiewicz-Cat (konserwatywny polityk, publicysta, prawnik, na emigracji przez moment premier rządu RP na uchodźstwie, w 1956 r. wrócił do Polski).
21 czerwca została pochowana na londyńskim katolickim cmentarzu St. Mary’s Kensal Green. Na krzyżu umieszczono napis: „Krystyna Skarbek-Granville Poland 1.5.1915 – London 15.6.1952” i nazwy otrzymanych odznaczeń.
W taki nieprzewidziany sposób zakończyła życie jedna z najbardziej utalentowanych tajnych agentek brytyjskiej Secret Intelligence Service (SIS, Tajna Służba Wywiadowcza) w czasie II wojny światowej.
Z rodu Skarbków. Życiorys jej, jak każdej nietuzinkowej i barwnej postaci, zwłaszcza uwikłanej w tajne działania wywiadu, jest trudny do zrekonstruowania.