Czerwona Orkiestra i salonik pani Leli
Polscy agenci w wywiadzie wojskowym GRU
Akordy znaków Leopolda Treppera. 26 czerwca 1941 r., o godz. 4 nad ranem, dyżurny niemieckiej stacji nasłuchowej w Cranz w Prusach Wschodnich przechwytuje zaszyfrowany komunikat, składający się z kombinacji liter i cyfr. Nikt nie wie, skąd pochodził przekaz i do kogo jest adresowany. Przez kolejne trzy miesiące nasłuch wyłapuje 250 kolejnych zakodowanych depesz. Chociaż nie udaje się złamać szyfru, analiza wykonana przez Abwehrę wprawia niemiecki sztab w osłupienie. Depesze są nadawane z okupowanych przez III Rzeszę terytoriów, a ich adresatem jest centrala wywiadu wojskowego GRU w Moskwie. Gdzieś głęboko za linią niemiecko-sowieckiego frontu działa wielka siatka szpiegowska. Ze względu na powtarzające się akordy znaków w depeszach niemiecki kontrwywiad nazwie ją Czerwoną Orkiestrą.
Gdy specjaliści z Abwehry łamią sobie głowy nad przeznaczeniem i treścią komunikatów, w okupowanej Belgii i Francji 37-letni biznesmen podpisuje kontrakty na dostawy płaszczy przeciwdeszczowych dla niemieckiej armii. Mężczyzna znany jest w Belgii jako Adam Mikler, pochodzący z kanadyjskiego Quebecu przedsiębiorca i właściciel zarejestrowanej w Brukseli spółki Simexco. W Paryżu znają go jako Jeana Gilberta, udziałowca spółki Simex. W rzeczywistości nazywa się Leopold Trepper i jest urodzonym w Nowym Targu polskim Żydem oraz agentem GRU.
Trepper od wczesnej młodości był związany z lewicą. W 1923 r., w wieku 19 lat, zorganizował strajk w Dąbrowie, po czym – uciekając przed policją – wyjechał do Palestyny jako członek syjonistycznej organizacji Haszomer Hacair. W 1930 r. został stamtąd deportowany do Francji za prowadzenie działalności wywrotowej. W Marsylii zetknął się z sowiecką siatką wywiadowczą i trzy lata później był już etatowym agentem GRU.