W dniu dzisiejszym nad Polską będzie przepływać ze wschodnimi wiatrami ciepłe powietrze kontynentalne, które spowoduje stopniowe zanikanie chmur warstwowych” – brzmiała prognoza pogody zamieszczona w niedzielnym „Kurierze Warszawskim”. Przewidywania spełniły się, w Warszawie był piękny dzień. Nie pierwszy tego lata. Z uwagi na niski stan wód Wisły odwołany został doroczny wyścig pływacki Wilanów–Warszawa. Miał się odbyć w następną niedzielę, 3 września.
Czy pamiętają tę niedzielę?
W mieście robiło się z dnia na dzień tłoczniej. Wczasowicze wypoczęci i opaleni wracali z urlopów. Niektórzy przymusowo. „Analogicznie do odwołania z urlopów funkcjonariuszy państwowych, Zarząd Miejski m.st. Warszawy oraz zarządy innych miast wezwały wszystkich swych pracowników z urlopów i aż do odwołania zaprzestały udzielania dalszych urlopów” – głosił komunikat opublikowany w gazetach.
Od dwóch dni w stolicy kopie się rowy przeciwlotnicze. Odzew na wezwanie prezydenta jest natychmiastowy, zgłaszają się licznie chętni do pracy, w tym również osoby znane i popularne. Niedzielne gazety piszą: „Ramię w ramię ministrowie i robotnicy. Cała Warszawa kopie rowy przeciwlotnicze”. Są również fotografie ochotników ze szpadlami i oskardami. Reporter pyta, czy to ciężka robota. „Ciężko? No to cóż, że ciężko? – odpowiadają. – Trzeba”.
Maria Dąbrowska w swych dziennikach poczyniła wpis w sobotę: „W odpowiedzi na mój list, pisany z Ciechocinka, Dymitr napisał mi list tragiczny z gorzkim wymyślaniem, że ja mu opisuję jakieś wspomnienia rodzinne, kiedy Polska stoi przed straszną katastrofą. Ale ja nie wiem, przed czym Polska i świat stoją”.
Gazety na pierwszych stronach dają do zrozumienia, przed czym Polska stoi: „Niemcy zamykają przejścia graniczne drutem kolczastym”, „Prowokacja i terror w Gdańsku”, „Napady żołnierzy niemieckich i band dywersyjnych na polskie posterunki graniczne”, „Tajna klauzula niemiecko-sowieckiego paktu?