Polska polityka zagraniczna lat trzydziestych przez długi czas wywoływała poważne spory wśród historyków i publicystów. Najpierw, zarówno w kraju, jak i na emigracji, pojawiały się teksty, w których była ona przedstawiana w niezwykle ciemnych barwach. Kontrowersje wzbudzała zwłaszcza osoba ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, którego oskarżano najczęściej o polityczną krótkowzroczność. Z upływem czasu polemiki wygasały, ale po przełomie 1989 r. zarysowywała się w piśmiennictwie tendencja do idealizowania obrazu II Rzeczpospolitej, w tym – historii polskiej dyplomacji lat trzydziestych. I o ile wcześniej spierano się o to, czy przed 1939 r. nie nastąpiło zbyt daleko idące zbliżenie z Niemcami i czy minister Beck nie ułatwiał swoją polityką ekspansji III Rzeszy, to w ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się twierdzenia, że największym błędem następców Piłsudskiego było odrzucenie na przełomie 1938/39 niemieckich propozycji.
Pole manewru
Obraz polskiej polityki zagranicznej w okresie ministerium Józefa Becka, który wyłania się na podstawie starannej analizy materiału źródłowego, potwierdza, że pole manewru było mocno ograniczone. Położenie Rzeczpospolitej było niezwykle trudne nie tylko ze względu na – stanowiący konsekwencję traktatu wersalskiego – konflikt z Niemcami oraz z powodu potencjalnego niebezpieczeństwa grożącego ze strony ZSRR, ale także z uwagi na możliwość skierowanej przeciwko Polsce współpracy obu tych mocarstw. Szczególnie poważny dylemat stanowiły zarysowujące się już w latach 20. w polityce Francji i zwłaszcza Wielkiej Brytanii tendencje szukania porozumienia z pokonanymi Niemcami. Tendencje te wynikały z coraz silniejszego na Zachodzie przekonania, że bez zrewidowania traktatu wersalskiego i ponownego włączenia pokonanych Niemiec na równych prawach do międzynarodowej społeczności nie jest możliwa harmonijna współpraca narodów europejskich.