Jan III Sobieski, Lew Lechistanu urodzony 390 lat temu, dobrze się kojarzy – opromieniony zwycięstwami, odnoszący sukcesy militarne na skalę kontynentu, sławny na europejskich dworach. Żaden z następców mu nie dorównał. Po jego śmierci trwał powolny, lecz stały upadek I Rzeczpospolitej.
Pomnikowy wizerunek pogromcy Turków i Tatarów jest jednak jednowymiarowy. A Sobieski potrafi zaskoczyć. Bo „król wojennik” na wyprawy militarne ciągnął ze sobą… bibliotekę na kółkach. A w niej dzieła Galileusza, Kartezjusza, Pascala, Corneille’a. Poliglota władający kilkoma językami i bibliofil, miał jedną z największych prywatnych kolekcji ksiąg w XVII w. Zaczytywał się dziełami przyrodniczo-matematycznymi, astronomicznymi, medycznymi i geograficznymi. To na potrzeby modnych w tamtej epoce dysput z uczonymi prowadzonych na królewskich dworach. Na potrzeby Marysieńki czytywał francuskie romanse. Stylizując na nie listy do niej, dowiódł też swoich zdolności literackich. Okazał się mistrzem miłosnego szyfru, w którym on był zakochanym pasterzem Celadonem, ona nimfą Astreą, a jej pierwszy mąż – Jan Sobiepan Zamoyski – Fujarą, Makrelą lub Koniem.
Skandal wywołał nie tylko romansem z mężatką i potajemnym jej poślubieniem, gdy tylko zmarł znienawidzony Makrela. Nie mógł też Sobieski zostać pierwszoplanowym szlachetnym bohaterem powieści Sienkiewicza. Nie świecił przykładem, skoro – przed własną elekcją, jako magnat i obywatel Rzeczpospolitej – wykazał się nielojalnością wobec prawowitych władców kraju. Michałem Korybutem Wiśniowieckim otwarcie pogardzał. Dążył do jego obalenia (wolał na tronie Francuza) i stał na czele antykrólewskiego stronnictwa malkontentów. Wcześniej, podczas szwedzkiego potopu, nie opowiedział się po stronie Jana Kazimierza, lecz uznał władzę Karola X Gustawa i służył pod jego rozkazami, jak zresztą spora część magnaterii.