„Całe doświadczenie świata pozostawiło na niej znak”
Gioconda – obraz lubiany i przerabiany
Półfabrykat do produkcji wszystkiego. „Czy widziałeś już Giocondę?” – na zdjęciu sprzed ponad 100 lat wąsaty naganiacz wabi publikę nie pod podejrzanym lokalem na placu Pigalle, lecz pod dostojnym paryskim muzeum Luwru. Od tamtego czasu dzieło widziały miliony ludzi, co sprawiło, że stało się „jedynym przez wszystkich rozpoznawanym obrazem na świecie”. Jedni widzieli je w Luwrze, usiłując dostrzec cokolwiek pomiędzy głowami tłoczącej się przed obrazem ciżby. Inni znają z tysięcy reprodukcji. Ale nie tylko. Od stulecia ten sławny wizerunek, niechroniony żadnymi prawami, stał się pustym ekranem, na który rzutować można dowolne wyobrażenia i treści. Pokonując granice kultur, powszechnie znana twarz zaprasza do pizzerii, biur podróży, linii lotniczych, sklepów ze sztuką, spożywczych delikatesów, centrów handlowych, stacji benzynowych, targów włoskiego jedzenia. „Gioconda” z powodzeniem służy karykaturze politycznej, przybierając rysy prezydenta Waszyngtona, cesarza Wilhelma, Stalina, Mao Zedonga, Osamy bin Ladena czy premiera Berlusconiego.
Równie swobodnie ofiarowuje swoją postać artystom: Marcelowi Duchampowi, Salvadorowi Dalemu, Woody’emu Allenowi, Beatlesom, bohaterom kultury popularnej, jak księżnej Dianie, Michaelowi Jacksonowi, śwince Piggy, myszce Miki, postaciom z „Gwiezdnych wojen” itd., itp. Nie waha się pokazać ciężarnego brzucha, nie wstydzi się masturbować. Wypinając goły tyłek na muralu, protestuje przeciw ACTA z hasłem „Sztuka to nie towar”. (Mural w Stavanger w Norwegii).
Sama dawno stała się już nie towarem, lecz półfabrykatem zdatnym do produkcji innych, niezliczonych towarów. Bywa nawet przedmiotem dosłownie rozumianej konsumpcji – ułożoną z plasterków wędliny kosztują głodni niebanalnych ślubnych fotek nowożeńcy.