20. Pacyfikacja wsi ukraińskich w 1930 r. była koniecznością czy głupotą?
Utworzona w 1929 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów za cel stawiała sobie bezwzględną walkę o niepodległość. W II RP Ukraińcy stanowili najliczniejszą mniejszość narodową – szacunkowo 15–17 proc. ludności. W Galicji Wschodniej (województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie) mieli bezwzględną większość. Na Wołyniu i Polesiu stanowili 70 proc. mieszkańców. W połowie 1930 r. młodzi członkowie OUN zorganizowali tzw. II akcję sabotażową, zwaną też częściowym wystąpieniem (a więc czymś poprzedzającym wybuch powstania). Pomiędzy lipcem a wrześniem 1930 r. przeprowadzono 191 sabotaży (19 wymierzonych w mienie państwowe i 172 w prywatne). Przeważnie polegały one na podpaleniach stert zboża i zabudowań gospodarczych, czasami zdarzały się wypadki przecinania drutów telefonicznych.
Sabotaże OUN zbiegły się z rozwiązaniem sejmu II kadencji w sierpniu 1930 r. i kampanią do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, które odbyły się w listopadzie 1930 r. Właśnie z tego powodu marszałek Józef Piłsudski, kierując się kalkulacjami wyborczymi, 1 września 1930 r. polecił dokonać brutalnej demonstracji siły. Represje policyjne i „uciążliwy kwaterunek wojskowy” należało stosować w taki sposób, aby „unikać rozlewu krwi”. Niemniej, zamiast ścigania i surowego karania sprawców sabotaży, co siłą rzeczy zabrałoby więcej czasu, władze postanowiły zastosować odpowiedzialność zbiorową. Pacyfikacja Galicji Wschodniej trwała 10 tygodni, od 16 września do 30 listopada 1930 r. Rozpoczęło ją aresztowanie ponad 100 ukraińskich działaczy politycznych, w tym 30 posłów ukraińskich do rozwiązanego sejmu. Zdelegalizowano organizację skautową Płast pod zarzutem związków jej członków z OUN, zamknięto też trzy gimnazja ukraińskie – w Rohatynie, Drohobyczu i Tarnopolu.