Ponad 500 tytułów. W pachnącym świeżością po niedawnym remoncie pawilonie w ogrodzie paryskiej „Kultury” w Maisons-Laffitte, od tytułów polonijnych gazet i ich geograficznych lokalizacji może zakręcić się w głowie. W niedużym pomieszczeniu na piętrze, gdzie mieści się Archiwum Instytutu Literackiego Kultura, w ułożonych równo jedna obok drugiej jasnych teczkach leży ponad 500 tytułów emigracyjnej prasy, w większości wydawanych od września 1939 r. i z reguły zupełnie dziś nieznanych. A to i tak tylko część tego, co zalega w różnych miejscach siedziby legendarnego miesięcznika, prowadzonego ręką Jerzego Giedroycia przez 53 lata. W sumie tytułów może być nawet 600, co sprawia, że w archiwum „Kultury” znajduje się jeden z największych zbiorów polskiej prasy emigracyjnej.
Znaleźć w nim można nie tylko gazety wydawane w tak oczywistych dla Polaków emigrantów miejscach, jak USA, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Szwajcaria, Kanada, Australia i Włochy, ale wiele pochodzi dosłownie z krańców świata. Na małych żółtych karteczkach, przyklejonych do tekturowych segregatorów, pod tytułami pism można odczytać napisane ołówkiem kraje pochodzenia: „Głos Kiwi” – Nowa Zelandia, „Nasze Wiadomości” – Tasmania, „Echo Szanghajskie” – Chiny (jedno z niewielu pism wydawanych jeszcze przed wojną), „Łazik” – Uzbekistan, a także Argentyna („Bóg i Ojczyzna”), Brazylia („Przegląd Polski”), RPA („Polish Digest”). – Polacy robili coś, co miało zasięg globalny, ale i lokalny zarazem, bo pisali głównie o sobie i swoich, tzn. polskich, sprawach. Nie wiem, czy jakaś inna nacja wypuściła taką ilość zadrukowanego papieru – zauważa Stanisław Mancewicz, redaktor portalu internetowego paryskiej „Kultury”, który porządkuje zawartość jej prasowego archiwum.