Puszczać mało i po cichu. Stworzenie kraju bez mniejszości narodowych rządzący komuniści poczytywali sobie za jeden z tytułów do chwały. Nie poprzestawano na słowach, ideały takiego państwa wcielano w życie. Jednak tylko ekipa Gierka zrobiła na tym interes.
By odsłonić nieco kulisy polityczno-handlowych negocjacji, cofnijmy się do marca 1968 r. i słynnego przemówienia Władysława Gomułki. I sekretarz PZPR wskazał wtedy na Żydów – obywateli polskich, jak się wyraził, uczuciowo i rozumowo niezwiązanych z Polską, lecz z Państwem Izrael. „Przypuszczam – mówił towarzysz Wiesław – że ta kategoria Żydów wcześniej lub później opuści nasz kraj”. W ustach przywódcy partii i państwa to nie było przypuszczenie, to był nakaz. Paradoksalnie, te słowa obudziły nadzieję na wyjazd polskich Niemców. „Proszę uprzejmie o wyjaśnienie mi – pisała do radiowego programu „Fala 56” Helga z Olsztyna – dlaczego nie otrzymujemy zezwolenia na wyjazd stały do NRF (w PRL obowiązywało inne tłumaczenie nazwy państwa niemieckiego: Niemiecka Republika Federalna, w opozycji do Niemieckiej Republiki Demokratycznej – przyp. red.). Nadmieniam, że z mężem i dziećmi staramy się o wyjazd już od roku 1958, a ciągle otrzymujemy odpowiedź negatywną. (...) Nie jesteśmy wrogami Państwa Polskiego, ale czujemy się Niemcami i chcemy żyć w swojej Ojczyźnie, wśród swojej rodziny, ponieważ tutaj nikogo nie mamy. (...) Popieramy słowa Tow. Gomułki i innych, że kto nie czuje się Polakiem, temu Władze Polskie nie będą stawiać przeszkód na udzielenie zezwolenia na wyjazd”.
Motywy opuszczenia Polski były trzy: chęć połączenia z rodziną, poczucie przynależności do narodu niemieckiego, a także perspektywa poprawy położenia materialnego.