Brytania w kryzysie. „Chociaż nie użyjemy siły, aby zmusić tych ludzi do powrotu do ich kraju, nigdy jednak nie ukrywałem naszego głębokiego przekonania, że z naszego punktu widzenia powinni oni powrócić do swego kraju i odegrać rolę w jego odbudowie” – mówił o polskich żołnierzach na forum Izby Gmin 20 marca 1946 r. Ernest Bevin, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Od zakończenia wojny minął prawie rok i Bevin zakończył rozmowy z rezydującym w Warszawie Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej (TRJN). Dotyczyły one repatriacji wszystkich żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych – ok. 250 tys. Sprawa prezentowała się kłopotliwie. Każdy, kto choć trochę znał realia państwa komunistycznego, wiedział, że po powrocie mogą trafić do więzień i nigdy już ich żywi nie opuścić. Gwarancje bezpieczeństwa dawane przez powojenne władze Polski nie były warte funta kłaków. Weterani więc nie palili się do powrotu.
„Rząd brytyjski nie może zagwarantować, że wszystkie osoby, które wypowiedzą się przeciwko powrotowi, będą mogły osiąść na terytorium brytyjskim” – ostrzegał ich Bevin. Wielką Brytanię właśnie dotknął powojenny kryzys gospodarczy. Laburzystowski gabinet premiera Clementa Attlee’ego musiał zmagać się z brakami w zaopatrzeniu, drożyzną i rosnącym bezrobociem. Nasilało się też niezadowolenie wspierających Partię Pracy związków zawodowych. Stanowisko związkowców znaczyło zaś więcej niż wojenne długi honorowe.
Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia. Do świadomości żołnierzy PSZ to, że przegrali wojnę, docierało powoli. Wieści napływające z kraju dowodziły, iż na niepodległość Rzeczpospolita może mieć szansę jedynie, gdyby wybuchła III wojna światowa. Nadzieja na nią oraz brak pomysłu na własną przyszłość sprawiały, że choć upływały kolejne miesiące pokoju, stan liczebny polskich oddziałów nie malał, lecz rósł – w lipcu 1945 r.