Europa w XIX w. Ok. 1810 r. niemal cały kontynent był podzielony między cztery mocarstwa. Napoleońska Francja anektowała lub podporządkowała sobie ziemie od Lizbony do Suwałk i od Dubrownika po Kopenhagę. Wielka Brytania – która w poprzednim stuleciu utraciła większość kolonii w Ameryce i zdominowała Indie – panowała nad morzami oraz szeregiem wysp, przylądków i nadmorskich faktorii handlowych na obu półkulach. Peryferie Europy kontrolowały skonfliktowane ze sobą od stulecia Rosja i Turcja.
W ciągu następnego wieku Europa raczej dzieliła się, niż jednoczyła: niepodległość uzyskały Belgia, Luksemburg, Grecja, Norwegia, Bułgaria, Rumunia, Albania i Serbia. Ta sama idea narodowej suwerenności doprowadziła do zjednoczenia Niemiec i Włoch. Państwa co do zasady wielokulturowe – Szwajcarię i Austro-Węgry – uważano za anomalie: tę pierwszą udaną, te drugie niespecjalnie.
Wielka Brytania i jej imperium: modele integracji
Duch dezintegracji. Aż do lat 90. XX w., gdy w wyniku reform przeprowadzonych przez rząd Tony’ego Blaira Szkocja i Walia otrzymały własne rządy i parlamenty, mało kto poza granicami Zjednoczonego Królestwa zdawał sobie sprawę, że nie jest ono państwem w pełni jednolitym, a nie wszyscy jego obywatele są Anglikami. A i w samej Wielkiej Brytanii pogląd ten również trzymał się mocno, o czym może świadczyć choćby referendum w sprawie walijskiej autonomii z 1979 r., za którą opowiedziało się zaledwie 12 proc. głosujących. Oczywiście świadomość, że między Szkotami, Irlandczykami, Walijczykami i Anglikami są pewne różnice, istniała „od zawsze”, jednak przez prawie 300 lat przeważał pogląd, że – z wyjątkiem Irlandii – lepiej się nimi zanadto nie przejmować.