Ręce do pracy, głowy do ideologii. Wyniszczona i zdziesiątkowana okupacją Polska, w której po przesunięciu granicy zachodniej znalazły się kopalnie węgla kamiennego i brunatnego oraz poniemieckie folwarki, gwałtownie potrzebowała rąk do pracy. Trafnie tę sytuację zdiagnozował Tadeusz Katelbach, działacz i publicysta emigracyjny: „A tymczasem Polska – wszystko jedno jaka – potrzebować będzie zwłaszcza w pierwszych latach powojennych ludzi, ludzi, ludzi. Więc im więcej ich pojedzie, tym dla Kraju lepiej”.
Władzom szczególnie zależało na powrocie emigrantów z Francji – mieli wysokie kwalifikacje zawodowe, doświadczenie w przemyśle górniczym i komunistyczne przekonania. Warszawa widziała w tej grupie potężny rezerwuar ludzki, który miał uzupełnić braki kadrowe w kopalniach, administracji państwowej, organach bezpieczeństwa, a także w strukturach PPR. Władze zdawały sobie sprawę z tego, że Polacy rozważający powrót do kraju obawiali się utraty stabilizacji materialnej i trudnych warunków życia w powojennej Polsce. Kusiły ich więc awansem społecznym i wejściem do struktur władzy. Młodzieży urodzonej we Francji, dzieciom robotników i rolników obiecywano bezpłatną edukację na wyższych uczelniach, co dawałoby im wyższy status. „Tam czeka na was praca, przestajecie być tułaczami, a stajecie się współgospodarzami nowej demokratycznej Polski” – zachęcano.
Podstawy prawne reemigracji. 29 czerwca 1945 r. Francja jako pierwsze zachodnie państwo uznała Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) i zerwała kontakty dyplomatyczne z polskimi władzami w Londynie.