Siatki powojenne. Z oczywistych względów szpiegowanie ZSRR nie było priorytetem dla zachodnich aliantów w czasie II wojny światowej. Wywiad amerykański, Office of Strategic Services (OSS), zaprzestał zresztą działalności na początku 1946 r. Dopiero rok później prezydent Harry Truman powołał Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA). Poza tym brytyjskiej służbie bezpieczeństwa (MI5) i amerykańskiej policji federalnej (FBI) łatwiej zwalczało się sowiecką aktywność wywiadowczą, gdy była ona powiązana z partiami komunistycznymi. W pierwszych latach zimnej wojny Amerykanie i Brytyjczycy nie zdawali więc sobie sprawy ze stopnia penetracji wywiadowczej, jaki osiągnął sowiecki wywiad w ich państwach. Jeszcze bardziej podatne na to zagrożenie były kraje zachodnioeuropejskie, niemające wówczas dobrze zorganizowanych struktur kontrwywiadowczych.
Nadzwyczaj słaba była też zdolność amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych do zdobywania informacji o ZSRR. Brak rezydentur wywiadowczych w Moskwie tłumaczono niemożliwością prowadzenia działalności szpiegowskiej przez zachodnich dyplomatów z powodu stopnia inwigilacji NKWD i obawy Rosjan przed kontaktami z cudzoziemcami. W tej sytuacji większość informacji z dziedziny polityki dostarczali dyplomaci opierający swą wiedzę na nielicznych kontaktach w Moskwie.
Istotnym źródłem informacji wojskowych byli w okupowanych Niemczech dezerterzy z Armii Czerwonej, a także byli oficerowie niemieckiego wywiadu, szczególnie szef wydziału Obce Armie Wschód w sztabie wojsk lądowych gen. Reinhard Gehlen. Amerykanie postawili go w 1946 r. na czele tzw. Organizacji Gehlena zajmującej się szpiegowaniem ZSRR i krajów pod jego kontrolą.