Nasza szkoła

Nasza szkoła. Odc. 15

Potworek „godzin czarnkowych”. Co jest nie tak z tym pomysłem?

Nauczyciele z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem zwrócili się z apelem do resortu edukacji o likwidację tzw. godzin dostępności. Mają rację? Zastanawiamy się z Dariuszem Chętkowskim, belfrem i blogerem „Polityki”.

Chodzi o wprowadzony dwa lata temu przez Przemysława Czarnka jako ministra w rządzie PiS obowiązek pozostawania w szkole, do dyspozycji rodziców i uczniów, przez 60 minut tygodniowo. Jak przy okazji Dnia Nauczyciela zwracali uwagę autorzy apelu, odejście od tego obligu „nie naruszałoby budżetu państwa, nie dezorganizowałoby roku szkolnego ani pracy szkoły”, za to realnie poprawiłoby ich, nauczycieli, warunki pracy.

Patrząc na to, jak godziny czarnkowe funkcjonują, można wręcz odnieść wrażenie, że skasowanie ich raczej dobrze zrobiłoby organizacji szkolnego życia. Kłopoty organizacyjno-logistyczne to jedna strona z wielu. Kolejna jest taka, że (oczywiście?) za „czas do dyspozycji” nikt dodatkowo pracownikom szkół nie płaci, a i to wciąż nie jest cały obraz legislacyjnego potworka. Jednocześnie nie da się ukryć, że czas na spokojną rozmowę poza lekcjami jest w szkołach potrzebny. Jak zatem z tego wybrnąć? Nad tym wszystkim zastanawiamy się z Dariuszem Chętkowskim.

Nauczyciele z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem zwrócili się z apelem do resortu edukacji o likwidację tzw. godzin dostępności. Mają rację?Władysław Czulak/Agencja Wyborcza.plNauczyciele z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem zwrócili się z apelem do resortu edukacji o likwidację tzw. godzin dostępności. Mają rację?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama