Kultura na weekend. Odc. 227
Najgrubsze, zachwycające i rozczarowujące: co czytaliśmy w 2024 roku?
Zastanawiamy się nad fenomenem „Mleczarza” Anny Burns w przekładzie Agi Zano i w ogóle literatury irlandzkiej w Polsce. – To książka, która trafiła na swoją tłumaczkę, opowieść na nasze czasy. I ma świetne tempo – mówi Wojciech Szot. A na czym polega fenomen „wydawnictw kraftowych”? Co wiemy o literaturze estońskiej i łotewskiej? Coraz więcej, choć często nowości od małych wydawców musimy szukać sami. Ale czytaliśmy nie tylko nowości – niektórzy wracają do „Fistaszków”, inni do Laurence’a Sterne’a i jego „Tristrama Shandy”.
Przy czym się śmialiśmy w tym roku? W polskiej literaturze ciągle więcej traum niż śmiechu? A czy był to rok biografii? – Trzymam kciuki za Różę Luksemburg i Marię Konopnicką – mówi Małochleb. Boom na biografie pokazuje też, że czytelnicy się starzeją. – Myślałam o tym, wieszając pranie – mówi Małochleb. – Rodziewiczówna, Konopnicka i Dąbrowska, na którą czekamy, to będzie bardzo ciekawa triada – dodaje Szot. Według Małochleb najlepsza polska książka jest wybitnie gruba. Wojciech Szot nie zgadza się z tym wyborem. A co przegapiliśmy? I co nas rozczarowało? O tym wszystkim rozmawiamy w „Kulturze na weekend”.
***
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.