Czy muzyka rozrywkowa spoza obszaru anglosaskiego musi być na straconej pozycji w stosunku do piosenek anglojęzycznych? Niekoniecznie. Z danych przemysłu muzycznego epoki streamingu wynika, że umocniło się znaczenie takich obszarów jak Afryka czy Ameryka Południowa. Brakuje jednak mediów, które stale zajmowałyby się tworzoną tam muzyką spoza mainstreamu i wyprowadzały ją poza lokalne grono odbiorców. Taki był punkt wyjścia dla serwisu Beehype, społecznego projektu stworzonego w Polsce przez Mariusza Hermę, znanego również z łamów i redakcji „Polityki”.
– Pomysł narodził się z pewnego kryzysu. Jako dziennikarz muzyczny miałem poczucie, że zmęczyłem się trochę pisaniem o obszarze anglosaskim, a poza tym fakt, czy napiszę jako kolejna osoba o nowej płycie Sufjana Stevensa czy Kendricka Lamara, nie ma takiego znaczenia. Za to zadałem sobie pytanie, co mnie najbardziej kręci i co jest potrzebne – mówi Mariusz Herma. – Co ciekawe, odpowiedź na oba pytania była taka sama: mnie najbardziej kręci odkrycie nowego artysty lub artystki z Korei Południowej, Chile czy Japonii, o których niewiele wiadomo w Polsce i na całym świecie.
Beehype (strona internetowa: beehy.pe) szuka więc i poleca na bieżąco interesującą, nieszablonową muzykę lokalną, najchętniej śpiewaną w lokalnych językach. Stworzył sieć około setki korespondentów z całego świata. Polecili łącznie ok. 5 tys. wykonawców ze 140 krajów. Mieli własną scenę na festiwalu w Lublanie, okazali się pomysłem szczególnie przydatnym innym dziennikarzom, organizatorom festiwali i... samym artystom. O największych odkryciach i sukcesach opowiada twórca serwisu. Rozmowę prowadzi Bartek Chaciński.
***
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.