W „Kulturze na weekend”, w cyklu „Jedna książka”, rozmawiamy wyjątkowo o trzech tomach „Dzieł wybranych” Rolanda Topora – właśnie ukazał się w wydawnictwie Lokator tom trzeci, „paniczny”, w przekładzie Karoliny Czerskiej. Z Joanną Piechurą, literaturoznawczynią i tłumaczką, rozmawiamy o Toporze, artyście wszechstronnym, który w czasach PRL miał, jak mówi Piechura, „nawet większe branie niż we Francji. Jego humor był zbliżony do tej schizofrenicznej barokowości Europy Środkowo-Wschodniej”.
Czym była sztuka paniczna? Siać panikę znaczyło wprowadzać w zakłopotanie, zawstydzać, dekonstruować mieszczańskie sposoby myślenia. – Sianie paniki w jego sztuce wzięło się ze strachu z czasów, kiedy ukrywali się z siostrą: dwoje żydowskich dzieci na wsi w czasie wojny. Z krwi i flaków wojennych wzięła się jego fascynacja ciałem pokazującym swoje wnętrze – mówi Joanna Piechura. Co dziś zrobić z okrucieństwem i drastycznymi scenami w jego twórczości? Rozmawiamy o ciemnej podszewce rzeczywistości, którą kryją jego teksty. Nie znosił autorytetów publicznych, dzisiejsza kultura coachingu byłaby dla niego nieznośna. Pytano go, dlaczego lekkim tonem pisze o strasznych rzeczach. Odpowiadał, że jest przede wszystkim obserwatorem. Miał dość sztuki pedagogicznej, nauczającej, chciał bezinteresowności. O tym, czy panika jest sztuce potrzebna, o książkach zapinanych na guziki i o użyteczności Topora dzisiaj z Joanną Piechurą rozmawia Justyna Sobolewska.
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.