Annie Ernaux zawsze była pisarką niewygodną. – Pisała o rzeczach przemilczanych, drążyła tematy niewygodne i dlatego jej książki były lekceważone albo przemilczane: tak jak „L’Evenement” o aborcji – mówi Iwona Komór, tłumaczka i znawczyni jej twórczości, w rozmowie z Justyną Sobolewską w „Kulturze na weekend”. Teraz możemy się przekonać, jak Ernaux pisała wcześniej, przed najsłynniejszym utworem, czyli „Latami”, bo dostajemy „Bliskich” (Wydawnictwo Czarne), zbiór trzech jej wczesnych próz („Miejsce”, „Pewna kobieta” i „Druga córka” w przekładzie Agaty Kozak). To bardzo nietypowa opowieść o rodzinie. Autorka starała się znaleźć język, żeby pisać o wstydzie klasowym i awansie społecznym – i tworzyć portret socjologiczny, a nie tylko rodzinny. Jest nie tylko pisarką kobiecej traumy, ale i kobiecego pożądania. I za to była często krytykowana. Co ciekawe, we Francji jej książki często matki podsuwały córkom. Choć w swojej twórczości nie angażuje się bezpośrednio, to sama jest zaangażowana po stronie francuskiej lewicy. A miejscem, w którym czuje się na swoim miejscu, jest właśnie literatura.