65 lat temu rozpoczął się pierwszy jazzowy festiwal w Sopocie. Stefan Kisielewski podczas swojego wystąpienia mówił, że jazz wobec muzyki poważnej to ścieżka obok drogi. „Tyle że ścieżka jest bardziej wydeptana niż sama droga” – zauważał. Czy dziś dalej jest to mocno wydeptana ścieżka? Jak dziś postrzegani jesteśmy jako scena jazzowa? Jak odnajdujemy się na tle światowej sceny? Co jest miarą sukcesu w tej branży i czy etykietka „jazz” bardziej pomaga, czy przeszkadza w kontakcie z publicznością, która w 1956 r. tak masowo ruszyła na festiwal do Sopotu?
Opowiadają o tym Matylda Gerber – saksofonistka, członkini grup Ślina i Sneaky Jesus, które w tym roku opublikowały albumy „42′00” i „For Joseph Riddle”, oraz Franciszek Pospieszalski, kontrabasista i lider stojący na czele firmowanego swoim nazwiskiem tria i sekstetu (ten właśnie wydał płytę „Second Step”), grający także w Charles Mingus Group. Dwie nadzieje polskiego jazzu i muzycy po doświadczeniach pracy i nauki za granicą (Gerber w Londynie, Pospieszalski w Kopenhadze) odpowiadają na pytania Bartka Chacińskiego.