Z przerażeniem i żalem, ale i z uczuciem naprawdę szczerego współczucia dla Opowiadającej przeczytałam artykuł Agnieszki Sowy „Śmierć na raty” (POLITYKA 48). (…) Przeżyłam podobne trudne chwile, opiekując się 93-letnią Mamą, z tą różnicą, że miałam więcej szczęścia. Opiekuje się nami mądra empatyczna lekarka rodzinna; znalazłam wsparcie i zrozumienie w personelu lekarsko-pielęgniarskim naszego powiatowego ZOL. Co prawda tylko przez ostatnich 10 dni Mama była pod „cudzą” opieką i odeszła świadomie przy nas, ale ile nas to kosztowało, wiemy tylko my. Najbliżsi.
Mam ponad 70 lat i bliżej mi niż dalej do końca drogi. Za nic na świecie nie chcę być ciężarem dla najbliższych, a mam wspaniałą rodzinę. Chcę odejść na własnych warunkach. I chcę to zrobić w Polsce, godnie. Kilkanaście dni temu „Gazeta Wyborcza” poinformowała o eutanazji na życzenie Barbary Nawratowicz-Stuart. Tylko że artystka musiała wyjechać do Szwajcarii...
Uważam, że czas najwyższy, aby rozpocząć publiczną szeroką dyskusję o eutanazji na życzenie w Polsce. Na pewno będzie to włożenie kija w mrowisko dla większości naszego kołtuńskiego społeczeństwa, ale trzeba kiedyś zacząć. Nigdy nie będzie właściwej pory na rozpoczęcie tej debaty. Niech POLITYKA odda łamy ekspertom: lekarzom, psychiatrom i psychologom, socjologom, etykom i filozofom. Nie Kościołowi, bo jego stanowisko we wszystkich ludzkich sprawach znamy od setek lat. Boleśnie, szczególnie kobiety.
EWA DYDAK
Od redakcji:
Bardzo dziękujemy za tę i inne poruszające relacje, a także za słowa wsparcia spływające do nas po publikacji reportażu Agnieszki Sowy, który zainicjował akcję Odchodzić po ludzku. Więcej informacji o naszej inicjatywie oraz wszelkie aktualne i archiwalne materiały związane z tematem są dostępne na naszej stronie internetowej: polityka.pl/odchodzicpoludzku
Czekamy też na Państwa głosy i historie pod adresem e-mailowym: kontakt@polityka.pl