O Polityce

„Brukselska norma” to nie jest dzieło skończone

Tomasz Bielecki pisze w artykule „Kalkulator i inni” (POLITYKA 38), że „opinia (Piotra) Serafina, że Unia może się umacniać i nawet rozszerzać bez rewolucji ustrojowej, już należy do brukselskiej normy”. Autor kontrastuje to spojrzenie przyszłego polskiego komisarza w UE z federalistycznym podejściem pierwszej polskiej członkini Komisji Europejskiej prof. Danuty Hübner.

Kilka obserwacji: po pierwsze, Piotr Serafin będzie sam mógł powiedzieć, co sądzi o ewentualnych zmianach w ustroju Unii w trakcie przesłuchania nowych komisarzy przed Parlamentem Europejskim. Na ten moment jego opinia w tej sprawie jest raczej kwestią dziennikarskich domniemań niż wiedzy. Po drugie, to stanowisko, które przytacza red. Bielecki, może być przypisane, w różnym stopniu, Radzie Europejskiej albo Komisji – ale też w różnych odcieniach, bo np. Ursula von der Leyen, nie nazywając tego wprawdzie „rewolucją”, w zasadzie uznaje konieczność fundamentalnych zmian za rzecz oczywistą. A Parlament Europejski od dawna domaga się bardzo głębokich zmian strukturalnych w Unii – tak aby stała się bardziej gotowa na stawienie czoła globalnym wyzwaniom, i aby jej proces decyzyjny był bardziej inkluzywny i przejrzysty.

Nowi komisarze nie będą mogli pomijać tego wypracowanego konsensusu Parlamentu co do konieczności zmian. Jeżeli to prawda, a nie tylko domniemanie, że przyszły polski komisarz „nie kryje sceptycyzmu wobec reform traktatowych pogłębiających integrację”, to bardzo by to utrudniło skuteczne oddziaływanie na poziomie relacji międzyinstytucjonalnych. A tym samym: ograniczyłoby rolę Polski we wspólnym „ucieraniu” brukselskiej normy, nie danej przecież raz na zawsze, ale cały czas się kształtującej.

I tu ostatnia obserwacja: na ten moment, biorąc pod uwagę dynamikę instytucjonalną, wygląda raczej na to, że ta nowa norma przyjmie bardziej kształt „linii Hübner”, a mianowicie realistycznego federalizmu, czyli szybkiej ścieżki dla wdrożenia konkretnych reform, bez zbytniego obciążania ideologiczną poprawnością. Po ukazaniu się ostatnio raportu Mario Draghiego, który w dużej mierze wstrząsnął Brukselą, od tej linii już chyba (na szczęście) nie ma odwrotu.

DR JOANNA J. MATUSZEWSKA

Polityka 39.2024 (3482) z dnia 17.09.2024; Do i od Redakcji; s. 131
Reklama
Reklama