Dla wielu obywateli wygranie w 2015 r. wyborów przez Zjednoczoną Prawicę było powodem do niepokoju i troski o przyszłość praworządności w Polsce. Już pierwsze posunięcia władzy (chociażby w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego) niestety obawy te potwierdzały. Myślę jednak, iż niewielu przewidywało wtedy, do jakiego stanu może doprowadzić sposób sprawowania władzy przez rządy ZP. Kolejne opisywane przez media afery z udziałem osób należących do obozu władzy lub z tym obozem związanych prowadzą do zatrważającego wniosku, że Polska może zmierzać w kierunku państwa mafijnego, którego istota sprowadza się do bezprawia i rządów bezkarnej grupy kontrolującej już prawie wszystko i wykazującej ogromną determinację, aby niedługo tego „prawie” nie było już wcale.
Mafijne struktury raczej nie składają się z intelektualistów i idealistów, ale z cynicznych i bezwzględnych członków, którzy dla realizacji swoich partykularnych celów nie cofają się przed niczym. Kochają siebie i jest to miłość zawsze odwzajemniona. Oczywiście nie brakuje też tępych siepaczy, żołnierzy ślepo wykonujących zadania zlecone przez będących wyżej w hierarchii. Cechą typową dla takich układów jest zwykle jednoosobowe (najwyżej kilkuosobowe przywództwo. Podejmowanie decyzji w ścisłym, zaufanym gronie, ale z wyraźną dominacją wodza całej struktury. Charakterystyczne jest także dbanie o stwarzanie pozorów legalności i pokazowe wiązanie się z instytucjami powszechnie poważanymi – np. z Kościołem. Dla sprawności działania struktury konieczny jest także wpływ na organy państwa, szczególnie te związane z jej działalnością – takie jak organy ścigania, służby specjalne, instytucje kontrolne – ale też możliwe do zagarnięcia podmioty gospodarcze, np. spółki Skarbu Państwa. Niezbędne jest również zabezpieczenie tzw.