O Polityce

Nowy film Pedro Almodóvara "Ból i blask" | Od 30 sierpnia w kinach

materiały prasowe / materiały prasowe
Doskonałe recenzje, łzy wzruszenia i 10-minutowa owacja po seansie – to tylko kilka reakcji na najnowszy film jednego z najwybitniejszych reżyserów światowego kina, Pedro Almodóvara. Twórca „Wszystko o mojej matce” i „Porozmawiaj z nią” opowiada o roli przypadku w naszym życiu, o sile pierwszych fascynacji oraz o tym, co po latach zostaje z relacji – zwłaszcza miłosnych – z ważnymi dla nas ludźmi. „Ból i blask” to również ponowne spotkanie hiszpańskiego reżysera ze swoją wieloletnią filmową muzą, Penélope Cruz, oraz – przede wszystkim – z Antonio Banderasem, którego za tę rolę uhonorowano nagrodą dla najlepszego aktora na 72. Festiwalu w Cannes. Najbardziej osobiste dzieło wielkiego hiszpańskiego mistrza, Pedro Almodóvara, już od 30 sierpnia w kinach.

Głównym bohaterem filmu jest Salvador Mallo (Banderas), kultowy hiszpański reżyser, który stroni od mediów i usilnie strzeże swojej prywatności. Mężczyzna odnajduje po latach osoby, które wywarły największy wpływ na jego życie, oraz przeżywa na nowo najważniejsze momenty ze swojej przeszłości. Wraca do dzieciństwa, gdy wraz z rodzicami w poszukiwaniu dobrobytu przenieśli się do małego miasteczka. Przywołuje obrazy swojej pierwszej namiętności, pierwszej wielkiej miłości i bólu rozstania. Wspomina spotkanie z kinem, które na lata stało się sensem jego życia. Powracając do najintensywniejszych doświadczeń minionych lat, Salvador odnajduje siłę, by zmierzyć się z teraźniejszością.

Czy uda mu się zamknąć niedokończone sprawy z przeszłości, które burzą jego poukładaną codzienność? „Ból i blask” to najbardziej osobisty spośród wszystkich filmów Almodóvara, a jednocześnie, jak podkreśla światowa krytyka, najlepszy film w jego karierze. Pełne emocji dzieło na miarę „Osiem i pół” Felliniego, w którym hiszpański reżyser po raz kolejny zachwyca swoją niepowtarzalną wrażliwością wizualną i w kapitalny sposób łączy wielką czułość z poczuciem humoru.

Sam Pedro Almodóvar przyznaje, że „Ból i blask” stał się w niezamierzony sposób domknięciem trylogii, która powstawała na przestrzeni 32 lat. Jej pierwsze części to „Prawo pożądania” i „Złe wychowanie”. We wszystkich trzech tytułach bohaterem jest reżyser, a tematami są pożądanie i tworzenie filmów. Każdy oferuje jednak inne spojrzenie na sztukę. Reżyser nie ukrywa również, że jego najnowszy obraz zawiera szereg autobiograficznych odniesień. Osobisty wymiar filmu podkreślają także rekwizyty wykorzystane w filmie: Postać grana przez Antonio Banderasa mieszka w moim domu. Wszystkie meble i obrazy są moje lub bardzo podobne do moich. Chcieliśmy upodobnić Antonio do mnie, zwłaszcza pod kątem fryzury. Buty i ubrania, które nosi, także są wyjęte z mojej szafy. Gdy na planie trzeba było umeblować jakiś kąt, scenograf wysyłał asystenta do mojego domu, żeby coś pożyczył. To najbardziej autobiograficzny element filmu - mówi hiszpański mistrz.

”Ból i blask” Pedro Almodóvara można zobaczyć na ekranach polskich kin już od 30 sierpnia 2019 roku.

Reklama
Reklama