Krajobraz po „Wojnie”
Krajobraz po „Wojnie”. Jak Dorota Masłowska przeorała polską literaturę
Ostatnie 30 lat w literaturze polskiej dzieli się na czas przed i po Masłowskiej. „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” wywołała wojnę, a każde wydawnictwo chciało mieć swoją Masłowską. Paszport POLITYKI w 2003 r. za „Wojnę”, a potem nagroda Nike za „Pawia królowej” przypieczętowały ten zadziwiający sukces.
Zaczęło się 1 maja 2002 r. Dorocie Masłowskiej, maturzystce z Wejherowa, przyszło do głowy zdanie: „I wtedy dowiedziałem się, że ona mnie rzuciła”. Włączyła komputer i zaczęła pisać historię Magdy i Silnego. Wcześniej jakiś chłopak w pubie w Wejherowie opowiadał, że przyszedł do niego skin i powiedział, że tu się toczy wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną. To było tak absurdalne, że zaczęło jej się podobać.
Co było dalej, opisał jej wydawca Paweł Dunin-Wąsowicz w książce „Dzika biblioteka”: „To nie ja odkryłem Dorotę Masłowską, tylko Tomasz Jastrun jako juror konkursu »Twojego Stylu« na dzienniki Polek. Problem w tym, że kisił to prawie dwa lata i nagrodzone dzieło zostało wydrukowane po ich upływie. Przez ten czas Dorota wysłała swoje prozy poetyckie także do »Machiny«. Bozia Świątkowska wręczyła mi jesienią 2000 roku wydruki i powiedziała: »Weź to, Duniek, może ci się przyda«. Napisałem, że fajne, że do »Machiny« to nie, ale ja wydaję takie pisemko w tysiącu egzemplarzy i publikują w nim na przykład Świetlicki i Varga. I potem parę opowiadań Doroty w Lampie i Iskrze Bożej się ukazało. Przed jej maturą poznaliśmy się osobiście, przyjechała do Warszawy jako finalistka olimpiady polonistycznej, do naszego pierwszego spotkania doszło na Rynku Starego Miasta. Pogadaliśmy trochę o literaturze i zadeklarowałem, że wydam jej te smutne prozy, żeby miała »szacunek na osiedlu«, bo się wtedy trochę martwiła mało poważnym traktowaniem jej pisarstwa.