W 2016 r. dr Maria Bottazzi, mikrobiolożka z Baylor College of Medicine w Houston, złożyła do amerykańskiego rządu wniosek o wsparcie finansowe projektu opracowania szczepionki przeciwko wielu koronawirusom (nazywanej często pankoronawirusową). Dostała jednak odpowiedź odmowną, gdyż ten rodzaj patogenów nie był wówczas uważany za priorytetowy z punktu widzenia ochrony zdrowia publicznego. Dla decydentów rozdających granty nie miało też znaczenia, że grupa Bottazzi wykazała w badaniach, iż prototypowa szczepionka działa skutecznie u myszy, nie jest toksyczna dla ludzkich komórek i dałoby się ją wytwarzać na skalę przemysłową. Dziś wiemy, że mógł to być jeden z największych, w ostatnich latach, błędów amerykańskiego systemu wspierania badań publicznymi pieniędzmi.
Na szczęście rekordowo szybko powstały skuteczne szczepionki przeciw Covid-19. Żadna z nich nie jest uniwersalna, naukowcy nie zarzucili jednak prac nad takimi preparatami – trwają w różnych ośrodkach na świecie. Ich twórcy – mówiąc w ogromnym skrócie – chcą, by przygotowywały one układ odpornościowy człowieka na atak różnych koronawirusów, np. dzięki zawartości charakterystycznych białek pochodzących od co najmniej kilku patogenów. Badacze poszukują również takiego fragmentu koronawirusów, który jest dla nich uniwersalny i nie zmienia się mimo naturalnie zachodzących mutacji w patogenach (takie potencjalne miejsce udało się zidentyfikować już w 2014 r). Jeśliby się to powiodło, pankoronawirusowa szczepionka mogłaby uodparniać nie tylko na siedem znanych już koronawirusów atakujących ludzi, ale również na te, które pojawią się w przyszłości, przenosząc się ze zwierząt, podobnie jak uczyniły to SARS-CoV czy MERS-CoV.
Dwie firmy biotechnologiczne, brytyjska ConserV Bioscience oraz amerykańska VBI Vaccines, już zapowiedziały, że jeszcze w tym roku rozpoczną badania kliniczne swoich preparatów z udziałem ludzi.