Dzisiejsze ruchy tektoniczne rzeczywistości usuwa grunt spod nóg ludziom na całym świecie – żaden kraj ani region nie jest oszczędzony. I chodzi nie tylko o pandemię. Niegdyś stabilny rdzeń społeczeństwa – rodzina, rząd, religia – rozpada się, pozostawiając miejsce na sceptycyzm, nihilizm, rozczarowanie i skrajne ideologie. Ale tak jak trzęsienie ziemi może stworzyć nową górę, tak obecna sytuacja ma swoje pozytywne oblicze. W kontekście zmian społecznych i entropii istnieje również wyraźna szansa na pojawienie się czegoś nowego. W świecie, w którym dominującym paradygmatem są niepewność i ulotność, trzeba tylko – nie tylko prywatnie, ale i zawodowo – odpowiedzieć na pytania, jak stworzyć sens z nonsensu? Jak nadać sens, wciąż tworząc nowe aspiracje? Gdzie znaleźć coś stałego, żeby móc dalej pływać – tratwę lub choćby kawałek drewna? Rozwiązaniem może być aktywne angażowanie się w trzy działania: naturyzację, rzemiosło i myślenie przez sztukę.
Naturyzacja (ang. naturing) to reintegracja człowieka z naturą, czyli uznanie niemożliwości istnienia naszego gatunku jako samotnie dominującego. To akceptacja tego, że jesteśmy zwierzętami. Uznanie, że mamy ciała z całym ich pięknem, kruchością, różnorodnością możliwości i ograniczeniami. Oznacza również stosowanie technologii, sztuki i nauki do zrozumienia innych istot niebędących ludźmi.
Naturyzacja może się odbywać w każdej działalności człowieka, także przy projektowaniu produktu czy komunikacji marketingowej. Bo to także projektowanie biofiliczne (ang. biophilic). Jego ideą jest wprowadzanie (a raczej przywracanie) natury w bezpośrednie otoczenie człowieka – do osiedli, miast. One dzięki temu stają się bardziej przyjazne, a kondycja psychiczna ich mieszkańców jest znacznie lepsza, niż gdy dominuje w nich beton i asfalt.