Temperatura na naszym globie błyskawicznie się podnosi. W ciągu ostatniego półwiecza świat ogrzał się o ok. 1 st. C. Światowa Organizacja Meteorologiczna w swoim raporcie podsumowującym pogodę w 2019 r. stwierdziła, że ten rok był prawdopodobnie drugi pod względem średniej temperatury globalnej. Odrobinę cieplej było jedynie w 2016 r., do czego jednak przyczyniło się bardzo silne El Nińo na Pacyfiku. W gruncie rzeczy są to jednak niuanse, bowiem cała poprzednia dekada – a szczególnie okres 2015–19 – była najcieplejsza w historii regularnych pomiarów meteorologicznych prowadzonych od połowy XIX w. i niemal na pewno najcieplejsza od co najmniej tysiąca lat. Różnice pomiędzy poszczególnymi latami z tego okresu są niewielkie.
W ubiegłym roku nadal w błyskawicznym tempie ogrzewały się znaczne partie Arktyki i Australii, większość Ameryki Południowej, Afryki oraz Azji. A także Syberii, co szczególnie niepokojące, bo tam ciepło dobiera się do wiecznej zmarzliny, której znikaniu towarzyszy ucieczka do atmosfery coraz większych ilości gazów cieplarnianych. Jej destrukcja w najbliższych dekadach jeszcze bardziej rozkręciłaby spiralę wzrostu temperatur na globie. To samo dotyczy Alaski, na której w 2019 r. padł rekord średniej rocznej temperatury.
W Europie w 2019 r. temperatury także były rekordowe. Wyższe – jak podają w swoim raporcie naukowcy z organizacji Copernicus Climate Change Service, meteorologicznego ramienia Unii Europejskiej – niż w najcieplejszych do tej pory latach 2014, 2015 i 2018. Jedynie małe skrawki północnej części kontynentu oraz europejska część Arktyki rozgrzewały się wolniej niż zwykle. Z kolei największy skok zanotowano w Europie Środkowej i Wschodniej.
Zadziwiające rzeczy działy się na terytorium Polski.