W Indiach wszystko jest inne. One same nazywają się w sanskrycie Bharat, a Indie to angielska pochodna perskiego zniekształcenia Sindh (Hind), które jest nazwą prowincji Pakistanu. Rzeczownik Hind przynieśli do Bharatu muzułmanie w VIII w., bo trudno im było wymówić słowo Sindhu, co znaczy ziemie nawadniane przez rzekę Indus. A więc Indie pojawiły się na początku i końcu łańcucha przekształceń językowych Indus-Sindhu-Hind-Indie. Indusami nazywamy mieszkańców Indii wyznających wiele różnych religii, a hindusami tych Indusów, którzy wyznają i praktykują hinduizm.
Religii tej nie stworzył żaden prorok. Hinduizm nie ma swojego Jezusa ani Mahometa. Dopiero buddyzm, gałąź hinduizmu, odłamana i zasadzona obok, legitymuje się postacią historyczną swego prawodawcy. Postaci z panteonu indyjskiego są czasem osobistościami historycznymi, lecz ich życiorysy tak dalece pomieszały się z mitologią, że nie wiadomo, co jest co. Wieczne Prawo istnieje od zawsze jako Wieczna Doskonałość. Wyznanie wiary nie jest tam potrzebne. Potrzebne jest uwielbienie wraz z informacją, kogo czcić, czyli mitologia, oraz liturgia, która wyjaśnia, jak czcić. Znajduje się to wszystko w „Wedach”, księgach starszych o 1000 lat od nauk Chrystusa. Odgrywają taką rolę jak Biblia w kulturze europejskiej. Mówi się w związku z tym o religii wedyjskiej jako poprzedniczce hinduizmu.
Wedy, Mahabharata i Ramajana
„Wedy” są objawieniem. Mówią o Brahmanie, Najwyższej Istocie, Najwyższej Esencji, która przenika każdą inną istotę, także każdą myśl, każdą rzecz. I jest niepoznawalna. Kieruje Wszechświatem. Występuje pod różnymi postaciami, na przykład Brahmy, Śiwy i Wisznu (Trimurti), dlatego hinduizm wywodzący się z braminizmu mylony bywa z politeizmem. W istocie hinduizm łączy ze sobą i miesza wszelkie prądy i nurty od materializmu poprzez monoteizm aż po panteizm.