Zamówienie dostawy chińskiego produktu w nader atrakcyjnej cenie. Skontaktowanie się z firmą obsługującą ubezpieczenie osobiste, która przeniosła swoje centrum informacyjne do Indii. Dokonanie zlecenia codziennych transakcji finansowych obsługiwanych przez serwer na drugim końcu świata. Bieżące zarządzanie ruchem milionów kontenerów przez międzynarodowych spedytorów. Wreszcie powszechny dostęp do rozrywki dostarczanej zza oceanu. Wszystko to wymaga przepływu informacji w wymiarze międzykontynentalnym. Intuicyjnie skłonni jesteśmy wiązać kluczowe dla funkcjonowania współczesnej cywilizacji arterie przesyłu informacji z łącznością satelitarną. To błąd. Na kosmos przypada tylko 3 proc. całości przekazów. 97 proc. jest realizowane za pomocą kabli podmorskich.
Mapa łączeń
Obecnie sieć podmorskich połączeń komunikacyjnych obejmuje ponad 1 mln km. W znakomitej większości stanowi ona własność podmiotów komercyjnych. Za jej pośrednictwem przesyła się ok. 80 mld komunikatów dziennie, głównie związanych z przepływami finansowymi. Jednym z najważniejszych połączeń jest liczący, wraz z odgałęzieniem do Australii, 39 tys. km system SEA-ME-WE3 (South-East AsiaMiddle East-Western Europe 3) ukończony w 2000 r., a zmodernizowany w 2009 r. Jego operatorem jest konsorcjum prowadzone przez France Telecom i China Telecom, obejmujące ponadto 92 inwestorów lokalnych. 18,8 tys. km liczy system SEA-ME-WE 4 oddany do użytku w 2004 r. przez konsorcjum 16 podmiotów, na którego czele stoją Alcatel-Lucent (wcześniej Alcatel Submarine Networks) oraz Fujitsu. Inwestorzy wyłożyli na przedsięwzięcie ok. 0,5 mld dol.
Połączenia przez północny Atlantyk są prowadzone dzięki kablom o długości 6–6,5 tys. km. Z uwagi na liczbę danych transferowanych z Ameryki Północnej do Europy i w drugą stronę jest to arteria równie ważna jak ta, która łączy Europę z Dalekim Wschodem.