Polacy lubią narzekać, z jednego jednak są w zdecydowanej większości zadowoleni. Chodzi o miejsca, w których żyją. Ponad 90 proc. mieszkających na wsi jest zadowolonych ze swojej wsi, ze swoich miast jest zadowolonych nawet 94 proc. ich mieszkańców (badania CBOS). We Wrocławiu i Gdańsku poziom zadowolenia przekroczył 95 proc., przy czym aż 63 proc. gdańszczan wskazało na najwyższą ocenę w skali zadowolenia. Przekłada się to czasami na samozadowolenie, jak w Toruniu, co wyjaśniał kilka lat temu Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika: – Torunianie we własnym mniemaniu są ludźmi wyjątkowymi, stworzonymi do wyższych celów. Dla ludzi z zewnątrz to bywa męczące. Ale ma duży wpływ na lokalne dobre samopoczucie i samozadowolenie.
W nieodległej Bydgoszczy jeszcze kilka lat temu mówiło się o bydgoskiej rezygnacji, odczuwanej także na ulicach miasta, które jeszcze nie tak dawno cierpiało na dwucyfrowe bezrobocie. To już przeszłość, brak pracy dotyka nieco ponad 3 proc. mieszkańców, miasto planuje na ten rok inwestycje przekraczające 1 mld zł, z sąsiednimi gminami tworzy linie komunikacyjne, a kryzys flagowej firmy, PESY (produkcja i remonty pojazdów szynowych), zamiast obudzić ducha rezygnacji tylko wzmocnił przekonanie, że Bydgoszcz ma znacznie szersze i zróżnicowane źródła gospodarczego rozwoju.
Lublinianie – nie przejmując się, że ich miasto jest stolicą jednego z najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej – odważnie planują przyszłość opartą na akademickości, nowoczesnej przedsiębiorczości i kulturze. Miasto wygrało właśnie w konkursie Human Smart City grant wysokości 3,5 mln zł na przygotowanie strategii rozwoju do 2030 r. Oceniających przekonał pomysł – strategia będzie tworzona w sposób uspołeczniony, władze miasta chcą bezpośrednio włączyć w proces ponad 30 tys.