Temperatura atmosfery wzrosła od początku ubiegłego stulecia o 0,89 st. C. Niby niewiele, jednak wystarczająco dużo, by obserwować nasilenie niekorzystnych zjawisk pogodowych: fale upałów i intensywne opady zdarzają się coraz częściej. Nawet mieszkańcy Polski, kraju o klimacie umiarkowanym, odkrywają, że projektowana przed półwieczem kanalizacja w miastach nie wystarcza dziś do odprowadzenia wody, gdy spadnie solidny deszcz.
Ma być jeszcze cieplej – jak bardzo, to zależy od nas samych. Bo autorzy raportu nie mają wątpliwości, że dziś głównym sprawcą globalnego ocieplenia jest działalność człowieka. Naukowe dowody zebrane od ostatniej edycji opracowania Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change), opublikowanego w 2007 r., dały podstawę, by prawdopodobieństwo ludzkiej odpowiedzialności za zmiany klimatu podnieść z 90 do 95 proc.
Spalamy paliwa kopalne: węgiel, ropę i gaz ziemny, emitując przy okazji w powietrze dwutlenek węgla. To jeden z gazów cieplarnianych, czyli substancji powodujących, że atmosfera pełni funkcję szklarni, chroniąc Ziemię przed wychłodzeniem i zbyt gwałtownymi zmianami temperatury, jakie można zaobserwować na innych planetach Układu Słonecznego. Tylko dlatego możliwe jest życie. Gdy jednak rozregulujemy działanie szklarni, stanie się zbyt ciepło. W efekcie, oprócz już wspomnianych niekorzystnych zjawisk pogodowych, zacznie maleć pokrywa lodowa w Arktyce – topnieje ona w tempie 3,8 proc. na dekadę od 1979 r. W dalszej konsekwencji podniesie się poziom mórz – od 26 do 81 cm do końca tego stulecia.
To tylko kilka bezpośrednich konsekwencji globalnego ocieplenia – oddziaływanie dwutlenku węgla na ekosystem jest jednak bardziej złożone, nie jest on bowiem obojętną substancją, pochłaniany przez wody mórz i oceanów zwiększa ich kwasowość.